Social media i udrażniacz
Chciałoby się człowiekowi wyjść, najlepiej uciec do lasu i nie wracać dzień czy dwa. Ale jest projekt do oddania, ważny e-mail czeka na odpowiedź i kolejka przyjaciół, których przecież nie zostawi się na lodzie.
Siedzieliśmy wpatrzeni w siebie w przytulnym pokoju. W tle grał nam spokojnie obracający się wiatrak.
– Rzecz, bez której nie możesz żyć? – zapytałeś.
–Telefon… – odparliśmy razem.
Woda w czajniku już się zagotowała.
– Przyjdź z nim do łazienki! – zawołałeś.
Stanęłam na chwilę i przyglądałam się jak wlewałeś gorący płyn do umywalki. Usłyszałam charakterystyczne bulgotanie.
– Tylko się odsuń, jeszcze się poparzysz albo coś.
Dryfuję gdzieś pomiędzy. Znalazłam sobie miejsce obok mojego telefonu z fejsbuczkiem, instagramem, snapem, twitterem czy mailem i kretem do udrażniania rur. Zrobię krok w lewo – uzależnię się, przesunę się w prawo – brak kontaktu z Internetem wyżre mi twarz.
Smutne to życie w XXI wieku. Chciałoby się człowiekowi wyjść, najlepiej uciec do lasu i nie wracać dzień czy dwa. Ale jest projekt do oddania, ważny e-mail czeka na odpowiedź i kolejka przyjaciół, których przecież nie zostawi się na lodzie. Łatwo się zatracić. Przesadzić w jedną albo drugą stronę: zostać szaleńcem social media lub internetowym poparzeńcem.
Gdyby nie Internet i wszystkie profile, do których hasła wklikujemy w ten sam sposób, bo przecież byśmy się pogubili, nie mielibyśmy kontaktu z Kasią z Warszawy czy zleceniodawcą, który wyjechał. Mogłoby dojść nawet do tragicznego zjawiska jak spadek ukulturowienia! Cała ta muzyka, książki, blogi, portale…
Gdyby nie brak Internetu z pewnością nie doświadczylibyśmy tego miłego ciepła, które rozchodzi się po ciele podczas picia kawy w przerwie na pracę. Byłoby z nami coraz gorzej. Tylko lekarze mieliby ciągłe branie.
O co mi chodzi? By nie narzekać, nie naśladować i nie zazdrościć.
Jest jedna zasada na bycie produktywnym, a równocześnie w pełni szczęśliwym – odnaleźć się w tej przerwie pomiędzy akapitami Gdyby nie i Gdyby nie. Zbudować tam basen czy jacuzzi, co kto lubi, i filtrować zdarzenia, informacje oraz chwile z tych dwóch sekcji Intenetu i Nie-Internetu.
By nie wyżarło nam twarzy albo opętało siecią social.
Helena Rowińska
Copywriterka z bagażem pomysłów, w różowych okularach, przez które stara się dostrzegać jedynie pozytywy.