Barwy
Przy programowaniu człowieka coś się skiepściło. Bo kiedy już raz wyrobimy sobie o kimś zdanie, później już raczej go nie zmienimy.
Od jakiegoś czasu mam w zwyczaju przypisywać do ludzi barwy. Weźmy taki czerwony – osoba stanowcza, sroga i konkretna. Biały – nieskazitelnie perfekcyjna. Żółty – pełna pozytywnej energii oraz radości. Czyż nie prościej byłoby nosić imiona od kolorów tęczy?
Przekonałam się, że nie. Bo ludzie się zmieniają, a imiona mimo wszystko zostaną.
Jeszcze dwa lata temu powiedziałabym wszystkim, że jestem granatowym. Kolorem nocnego nieba, na które nikt nie ma czasu popatrzeć, kredką, za ponurą do wesołych rysunków czy odcieniem głębi wód, nieodkrytej, pełnej topielców.
Ale to wszystko nieprawda. To stan przejściowy, lekka deprecha, która przecież tak dobrze wygląda wżyciu każdego artysty. Który kochany przez wszystkich literacki bohater nie miał tej ciemniejszej strony, której wszystko nie szłoby pięknie?
Mogę powiedzieć, że zamieniłam się w zielony. Przynajmniej ja tak czuję. Dojrzewająca trawa, kwitnące na drzewach pączki, przyjemny chłód lasu… Widzisz je? Aż chciałoby się wyjść z domu i ruszyć na spacer, nie?
Przy programowaniu człowieka coś się skiepściło. Bo kiedy już raz wyrobimy sobie o kimś zdanie, później już raczej go nie zmienimy.
Ludzie, którzy poznali mnie za czasów granatowego, nie utrzymują ze mną kontaktu. Pierwsze wrażenie – klapa i po wszystkim. Za to teraz wszystko nadrobiłam. Spotkałam wiele fajnych osób. Jako zielona ja.
Przy programowaniu człowieka coś się skiepściło. Bo kiedy jest źle, człowiek wmawia sobie, że jest gorzej.
A te granatowe chmury przysłaniają nam szczęście.
Helena Rowińska
Copywriterka z bagażem pomysłów, w różowych okularach, przez które stara się dostrzegać jedynie pozytywy.