Lawina

Jak to możliwe, że X robi wszystko w terminie, ma dwie prace, dziecko, zawsze idealne paznokcie i wyprasowaną koszulę, wysprzątane mieszkanie, do tego nie opuszcza zajęć jogi, o 6 rano wstaje biegać.

Nie jestem mistrzynią zen. Chciałabym, ale czasami nie potrafię.

Niby do wszystkiego podchodzę na luzie, ale czasem ogarnia mnie uczucie przytłoczenia. Nie mogę sobie poradzić z nadmiarem obowiązków. W tyle głowy często słyszę, że powinnam być lepsza. Łatwo coś zawalić, z czymś sobie nie poradzić, wszyscy ode mnie czegoś oczekują. O czymś zapomnę, czegoś nie zdążę. Czegoś nie dopilnuję. Jestem małą istotą mierzącą się z ogromnym chaosem. Znacie to uczucie? Mnóstwo małych kamyczków, które osobno nie są straszne, ale razem mogą zasypać jak lawina. A człowiek walczy z tą lawiną samotnie. Pojawiają się wyrzuty sumienia. Zaczynam się zastanawiać: jak to możliwe, że X robi wszystko w terminie, ma dwie prace, dziecko, zawsze idealne paznokcie i wyprasowaną koszulę, wysprzątane mieszkanie, do tego nie opuszcza zajęć jogi, o 6 rano wstaje biegać. Na dodatek wydaje się być zupełnie wyluzowana. Czego mi brakuje, by być jak ona?
Pojawia się paraliżujący strach. Chciałoby się przespać sto lat. Wypić magiczny eliksir i zapomnieć o obowiązkach. Chciałoby się polatać w obłokach.

Czasem się zastanawiam: co nas tak pcha? Czy jeśli będę perfekcyjnie wywiązywać się ze wszystkich obowiązków będę lepszym człowiekiem? Albo szczęśliwszym? Co tak naprawdę chcę zdobywać?

fot. nikko macaspac, CC0

fot. nikko macaspac, CC0

Jedna z moich ulubionych artystek, Alina Szapocznikow, napisała w swoim testamencie:
Chcę, żebyście pamiętali, że każdy liść fruwający, który można widzieć, każdy śmieć, który można dotknąć, każdy smak czy zapach, czy szum wiatru jest ważniejszy od wszystkich dzieł sztuki i sukcesów artystycznych. [1]

Jest taki mit, że sukces daje szczęście. I rzeczywiście jestem zadowolona, gdy coś się uda. Ale to nie jest super długotrwałe. Większe szczęście daje mi czyjś uśmiech, ciepło promieni słonecznych, zieleń drzew, spędzanie czasu z bliskimi, zabawa z psem, drobne gesty. To wszystko jest bardzo ulotne, łatwo tego nie zauważyć i nie docenić w natłoku obowiązków. To mnie inspiruje.

Czasem dość mam poświęcania codzienności na ołtarzu większych celów, większych sukcesów. Bo życie to właśnie jest codzienność!

Na koniec, chciałabym podzielić się słowami Davida Orra, które ściągają mnie na Ziemię, gdy moja własna ambicja zaczyna mnie męczyć:
Ziemia nie potrzebuję już ludzi sukcesu. Natomiast rozpaczliwie potrzebuje ludzi czyniących dobro. Potrzebuje więcej uzdrowicieli, odnowicieli, bajarzy oraz miłośników wszelkiej maści. Potrzebuje ludzi, którzy pięknie żyją. Potrzebuje ludzi wielkiej odwagi gotowych włączyć się do walki o bardziej ludzki świat. A te wszystkie wartości mają niewiele wspólnego z sukcesem tak, jak go rozumie nasza kultura.

 

1 - Beylin M., Ferwor. Życie Aliny Szapocznikow, Kraków – Warszawa 2015, s. 250

Katarzyna Durajska

Katarzyna Durajska

Etnolożka, lokalna aktywista, copywriterka. Wierzy w odwagę, wrażliwość i siostrzeństwo. Kolekcjonuje filiżanki.

Komentarze