Mała strata, duża strata

Im jestem starsza, tym więcej strat wokół zauważam. Są połączone z prawdziwymi ludźmi, z ich kolorem oczu, barwą głosu. Można je umiejscowić w chronologii zdarzeń, coś się wydarzyło kiedy byłam na wakacjach za granicą, a coś w przed poprzednim Bożym Narodzeniem.

Kiedyś podszedł do mnie na dworcu pijany bezdomny. Zagadał, bo przypomniałam mu nieżyjącą żonę. Zmarła kilka lat temu i do dziś nie pogodził się ze stratą. Tydzień wcześniej wypadła rocznica jej śmierci i od tego czasu pił. Opowiadał o niej z ogromną czułością, mówił, że miała spojrzenie anioła. Nie chciał pieniędzy ani jedzenia. Nie mogłam zaoferować mu nic, co wypełniłoby pustkę w jego duszy. Zrobiło mi się bardzo przykro, a moje ciało wypełniło współczucie. Jego złamane serce przez chwilę zabiło w mojej piersi. Na krótką chwilę połączyła nas strata. A potem wsiadłam do pociągu. To było jedno z najbardziej wzruszających spotkań w moim życiu. Nie wiem, gdzie teraz jest ten człowiek i czy jest jeszcze pośród nas, ale życzę mu, żeby odnalazł spokój.

fot. Nathan Dumlao, CC0

fot. Nathan Dumlao, CC0

Im jestem starsza, tym więcej strat wokół zauważam. Są połączone z prawdziwymi ludźmi, z ich kolorem oczu, barwą głosu. Można je umiejscowić w chronologii zdarzeń, coś się wydarzyło kiedy byłam na wakacjach za granicą, a coś w przed poprzednim Bożym Narodzeniem. Rozstania, wypadki, poważne choroby, poronienia, śmierci bliskiej osoby lub ukochanego zwierzęcia. Wszystkie są ważne, są kropkami, które uniemożliwiają powrót do poprzedniego zdania, są JUŻ-NIGDY-WIĘCEJ napisanym wielkimi literami, są niewymazywalne. Każda strata może rozedrzeć serce. Niektóre spotkały i mnie. Była strata, którą odczuwam jak uderzenie młotem w głowę, ale też nauczyła, że nic nie jest trwałe i stabilne. Przygotowała mnie na kolejną.

Kiedyś strata, choćby najmniejsza, przerażała mnie bardziej. Strasznie bałam się, że coś zgubię, że kogoś już nie zobaczę. Robiłam tatuaże, to jedyna rzecz, która zostanie ze mną do końca życia.

Ostatnio zgubiłam ulubioną bransoletkę z rubinem… i nic. Kiedyś bym się tym bardzo przejęła, ale teraz ta strata wydała mi się taka błaha, nieporównywalna do innych. Przecież z każdym oddechem tracę trochę życia i nic nie mogę z tym zrobić, a nawet najmniejsza okruszynka życia jest cenniejsza od rubinu.

Wszystko, co mam jest delikatne i kruche jak porcelanowa filiżanka, ale przez to jest cenne, dlatego należy o to dbać.

Katarzyna Durajska

Katarzyna Durajska

Etnolożka, lokalna aktywista, copywriterka. Wierzy w odwagę, wrażliwość i siostrzeństwo. Kolekcjonuje filiżanki.

Komentarze