Dlaczego mi wstyd

Dlaczego utożsamienie się z byciem jego obywatelką powoduje u mnie gęsią skórkę i chęć ukrycia w jaskini? Dlaczego wstydzę się własnego kraju?

Wśród osób posiadających sprawnie działający kręgosłup moralny oraz świadomość i świeżość umysłu, dominującym uczuciem ostatnich… nie tyle dni, tygodni, co praktycznie dwóch miesięcy… jest wstyd. Za co tak wstyd sporej części społeczeństwa? Dlaczego myśląc o nazwie naszego kraju czuję wstyd? Dlaczego utożsamienie się z byciem jego obywatelką powoduje u mnie gęsią skórkę i chęć ukrycia w jaskini? Dlaczego wstydzę się własnego kraju?

Odpowiedź jest prosta: rząd tworzy obraz państwa, budowany na zasadach, które są mi zupełnie obce. Robi to na różne sposoby, hiperbolizując sytuacje związane z uchodźcami przed wojną na granicy, wyolbrzymiając rolę Polski w Unii, zagarniając władzę nad mediami, stawiając krzyż w miejscu pęknięć rządowej moralności. By nie było widać, że jej już nie ma – krzyż jest ogromny, toporny i oblepiony tak kochającymi go wiernymi.

fot. Michał Turkiewicz, CC0

fot. Michał Turkiewicz, CC0

Ale nie zawsze czułam wstyd. Kiedy moja świadomość społeczna dopiero się kształtowała, sytuacje wtedy ważne – choć wydaje mi się, że od jakichś 20. lat nie było nic bardziej przykrego niż obecna sytuacja państwa – nie przykuwały mojej uwagi. Samą polskość traktowałam jako coś nabytego, zaś ziemię ojczystą rozpatrywałam w aspektach krajobrazu, geografii, natury – nie wytyczonych granic. Gdy dorastałam bardzo lubiłam patrzeć na stare mapy. Obserwować to, jak zmieniały się granice, jak płynne były i jak wpływały na różnorodność wśród mieszkańców tych ziem ruchomych, w kontekście przynależności do danego kraju.

Tymczasem twór, który narósł na owym terenie pomiędzy górami a morzem, zdaje się być bardziej fatamorganą urealnianą przez szaleńca, niż krajem tworzonym przez ludzi dla ludzi.

Wiem, że są miejsca na świecie o jeszcze gorszej kondycji moralnej. I dlatego tak mi wstyd, że tu gdzie jest dobrobyt i względna stabilność materialna – warunki pozwalające na zajęcie się swobodnym rozwojem mentalnym i duchowym – nastąpiło zatrzymanie, stagnacja i apatia wewnętrzna.

Wstydzę się takiej Polski, a raczej – takiego rządu, który z prostego lenistwa, niewiedzy i braku świadomości, brnie w kłamstwa, hipokryzję i okrucieństwo. Głęboko wierzę, że jest to droga w dół, jest to kopanie sobie grobu – pytanie tylko na ile Ty i na ile ja, na ile my wszyscy, pomożemy ten dół wykopać, czy wreszcie obudzimy się i zaczniemy tworzyć państwo oparte na wartościach, autentyczności i sile. Takie, z którego będziemy dumni i które stanie się trwałym bytem na tych ziemiach.

Martyna Borowska

Martyna Borowska

Pasjonatka pisarstwa, filozofii wschodniej, hermetyzmu i mentalnej transgresji.

Otwiera słowem drzwi percepcji na alslowia.pl.

Komentarze