Czy ekonomia może być święta?

Jeśli masz wrażenie, że ruchy ekologiczne to za mało, że świadomość społeczna to wciąż za mało, by świat jaki konstruujemy mógł żyć w pokoju i równowadze, to wiedz, że jest coś więcej.

Jest jeszcze jeden puzzel do kosmicznej układanki naszego życia: Święta Ekonomia. To takie podejście do wymiany, handlu, biznesu i zarabiania pieniędzy, które w centrum stawia człowieka jako indywiduum z całym spektrum jego darów i umiejętności dla świata.

Brzmi ciekawie? Z pewnością, wszak wyzysk natury i innych istot jest na naszej planecie ogromny. Tak różnorodne podejścia do pieniądza w przeciągu wieków – nie sprawdzają się w pełni. Wciąż niczym zabiegane mrówki kręcimy się wokół tych samych tematów.

Z pomocą może przyjść zgoła odmienne podejście do ekonomii niż to, którego zostaliśmy nauczeni. Ten paradygmat nie jest tak nowy, jak mogłoby się wydawać – od dawna wymieniamy się między sobą dobrami, polegając na intuicji względem wartości towarów. Potrzebujesz kosza jajek? Dam je za worek ziemniaków! Tak – o to właśnie chodzi. Ale nie do końca. Bowiem to przypomina znany nam wszystkim barter, a Święta Ekonomia jest czymś więcej. Opiera się na symbolice Daru.

Często więc słyszy się o niej jako Ekonomii Daru. To taki rodzaj wymiany dobrami i pieniędzmi, w którym bezwarunkowo dzielimy się ze sobą. Widzę, że nie masz kur, a sklepowe jajka nie są dobre – proszę, to kosz jajek z mojego kurnika. Nie musisz dawać mi nic w zamian. Ale możesz. Może poczujesz akurat, że worek ziemniaków, których i tak masz dużo będzie dobry na wymianę. Albo nagle obudzi się w tobie bezinteresowna miłość za mój szczodry gest i do tego dorzucisz jeszcze pyszne ciasto. To jest Ekonomia Daru. Nie oczekujesz ode mnie jakiegoś zwrotu za ciasto, wyrównania rachunku. Lecz w przestrzeni już otwiera się portal naszej wyjątkowej relacji, która wymyka się prawom, na jakich został ułożony ten świat.

fot. Elaine Casap, CC0

fot. Elaine Casap, CC0

Jak przenieść to na kwestię pieniędzy? Bardzo łatwo. Z pomocą przychodzą same liczby. A może by tak podejść do nich, jak do czegoś niepoliczalnego? Wyobraź sobie, że chcesz iść na jakieś spotkanie, warsztat lub kupić obraz. Artysta mówi: zapłać ile chcesz. Załamujesz wtedy ręce, prawda? Nie wiesz, jak wycenić czyjąś pracę. Zaczynasz kalkulować, przeliczać czas na efekty, rozglądasz się za nazwaniem technik, których użył malarz, co przekazuje obrazem. Jego praca jest niepoliczalna. Jest święta. Włożył w nią całego siebie. Jedyne, co możesz w takiej sytuacji zrobić to zerknąć w swoje serce (ze świadomością tego, jakimi środkami realnie dysponujesz) i poczuć, jaka kwota pragnie trafić do artysty. W takim przepływie często przychodzą nam do głowy konkretne liczby. Czy jesteś w stanie puścić przywiązanie do ceny i wyceny i prosto z serca zapłacić artyście za ten obraz? Dokładnie taką kwotą, jaka przyszła ci do głowy – a raczej do serca?

Z perspektywy Ekonomii Daru musisz naprawdę chcieć obdarować drugą osobę, bezwarunkowo. Inaczej będzie to ekonomia umysłu i analizy, jaką wszyscy dobrze znamy. W dodatku filtrowana przez ego, które powie: nie dam mu tyle, to za dużo, mi zabraknie.

W Ekonomii Daru, opartej przecież na samoświadomości, to co dasz (bezinteresownie) wróci do ciebie pomnożone o efekt. To taka duchowa fizyka, ale ma odbicie w tym, że czyste intencje przyciągają dobre okazje, dobrych ludzi i dobre samopoczucie. Ile razy czułeś się świetnie i lekko i nagle dostałeś bardzo satysfakcjonujący przelew na konto lub podwyżkę w pracy? Święta Ekonomia to też Święta Geometria – do symetrii i równowagi (również finansowej) we wszechświecie każdy jest potrzebny – ze swoim szczerym sercem, darami i otwartością… na ich przyjmowanie.

Martyna Borowska

Martyna Borowska

Pasjonatka pisarstwa, filozofii wschodniej, hermetyzmu i mentalnej transgresji.

Otwiera słowem drzwi percepcji na alslowia.pl.

Komentarze