Podpórki z tekturki
Starożytni Rzymianie mawiali 'finis coronat opus' (z łac. koniec wieńczy dzieło). Obserwując wygląd niektórych polskich domostw można by pokusić się o wniosek, że nie każde dzieło powinno doczekać końca, a co dopiero wykończeń.
Ostatnie dni, mimo listopadowej aury i przelotnych deszczów, sprzyjały wielbicielom wypoczynku na świeżym powietrzu. Podczas miejskich lub wiejskich wędrówek spacerowicze mieli okazję podziwiać powoli zasypiającą naturę, szykujące się do zimy ptactwo, jesienne prace ogrodowe, a nawet to, w jaki sposób niektórzy zadbali o wygląd swoich domów.
Korzystając z rzadko spotykanej w listopadzie przyjaznej aury, wybrałem się na taką drobną wycieczkę po to, by odkryć, że bywają dni, gdy nawet słońce zdaje się świecić słabiej niż niektóre dzieła architektury.
Przecinając jedną z mniej znanych warszawskich uliczek natknąłem się na obiekt jak ze snów. Kamienica z lat 30. XX w. której ze względu na skromny, minimalistyczny wygląd dawniej nikt nie zauważał, przeszła pewną transformację. W wyniku tego zupełnie niezrozumiałego procesu dom modernistyczny zyskał pseudo rokokowy szyk. Proste, zaokrąglone w narożnikach poręcze balkonów zastąpiono pękatymi balustradami. Koło rynien w narożach umieszczono boniowanie, nawet parapety zyskały podpory. Może dzięki temu doniczki już nie będą spadać? Szarość fasady oczywiście zastąpiły odcienie różu i bieli. Nie mogło jednak zabraknąć wisienki na torcie. Nietuzinkowe dzieło sztuki remontowej zwieńczyła rozeta na ścianie.
fot. Jerzy S. Tarłowski
Po chwili podziwiania tej jakże zjawiskowej fasady zacząłem się zastanawiać nad tym, w którym sklepie budowlanym mogła być wyprzedaż elementów wykończeniowych. Dzięki uprzejmości słynnej wyszukiwarki odkryłem, że takie cuda nie tylko w stolicy.
Moderniści ubiegłego wieku uznawali detal za coś niepotrzebnego. W wyniku ich filozofii liczne budynki polskich miast nieodwracalnie utraciły wystroje swych fasad. Czy termoizolacja stała się nową formą buntu współczesnych? Zamiast kilofa wymierzonego w kariatydę będzie listwa Halinka wymierzona w pustą ścianę bloku? Głosząc „mniej znaczy nudno” Robert Venturi z pewnością nie przypuszczał, że przyczyni się do tego, że modernizm zyska liczne detale.
W zasadzie trudno powiedzieć, czy ten nowy trend doczeka się kontynuacji i przerodzi się w prąd artystyczny. Czy wówczas stałby się on anty-modernizmem? A może zostałby przez potomnych określony mianem styrop-art? Znając trwałość styropianu obawiam się, że ów prąd zakończyłby się gwałtownymi „odpadami”. W tym przypadku, po kilku sezonach detale niczym deszcz spadałaby z szelestem na ulice pozostawiając po sobie jedynie biały puch na trawniku.
Z drugiej strony może na ten widok choć niektórzy doceniliby wartość prawdziwych sztukaterii? W najgorszym przypadku część rodaków znów ustawiłaby się w kolejce, licząc na wyprzedaż elementów wykończeniowych.
Mimo, że od 2007 roku organizowany jest plebiscyt mający na celu ukazanie najbardziej niecodziennych realizacji świata polskiej architektury, to odnoszę wrażenie, że w najbliższej przyszłości kolejnych kandydatur nam nie zabraknie. Ponoć według Anglików mój dom, to moja twierdza. Tylko, czy aby na pewno chodziło o to, by każdy dom przypominał zamek z disnejowskich bajek?
Jerzy S. Tarłowski
Muzeolog, kulturoznawca. Miłośnik architektury i historii Warszawy. W wolnych chwilach społecznik, podróżnik, plastyk i bloger. Absolwent UKSW.

Gość Ruude
Masz ochotę napisać felieton, recenzję, relację?
Chciałbyś się podzielić wrażeniami z koncertu, spektaklu, seansu, wystawy?
To miejsce jest dla Ciebie. Jeśli tylko zechcesz coś napisać.