Hej, to już 25 lat?

25 lat, które grupa świętuje, okazało się nie tylko pretekstem do wspomnień w postaci płyty z nagranymi ponownie przebojami, ale także do trasy koncertowej, którą można uznać za pożegnalną.

W tym roku ekipie Katarzyny Nosowskiej stuknęło ćwierćwiecze. Trudno znaleźć na polskiej scenie muzycznej, nie tylko tej mainstreamowej, drugi taki zespół, który byłby uznany za markę: Hey nigdy nie zszedł poniżej pewnego poziomu. Dodajmy do tego charakterystyczne i jedyne w swoim rodzaju teksty liderki grupy (chociaż wielu próbowało „pisać Nosowską”) i w efekcie wiadomo już, co sprawiło, że Polacy przez tyle lat słuchają Heya.

25 lat, które grupa świętuje, okazało się nie tylko pretekstem do wspomnień w postaci płyty z nagranymi ponownie przebojami, ale także do trasy koncertowej, którą można uznać za pożegnalną – w rozmowie dla Open.fm zespół przyznał, że na czas nieokreślony zawiesza działalność. Trudno się dziwić – od 1992 roku ekipa ze Szczecina zdążyła wydać 11 albumów studyjnych i 4 płyty koncertowe. Zdarzały się wśród nich wydawnictwa wybitne (jak pytajnik, Karma czy Miłość! Uwaga! Ratunku! Pomocy!), ale również takie, które stanowią porządny materiał, ale nic poza tym (chociażby Echosystem czy Do Rycerzy, do Szlachty, doo Mieszczan).

Fayrant Tour, fot. Hey, materiały prasowe

Fayrant Tour, fot. Hey, materiały prasowe

Nie zmienia to faktu, że obecność Heya na scenie przez to ćwierćwiecze należy docenić – mało który polski zespół tak często i skutecznie wymyślał się od nowa (złośliwi dodają, że zmieniali style jeszcze częściej, niż Nosowska fryzury). Szczecinianie zaczynając od topornego grunge'u przeszli przez amerykańskie indie, potrafili się odnaleźć w punk-reggae'owych klimatach rodem z juwenaliów, tworzyli melodyjny pop rock dla wielkich stacji radiowych, aby na koniec stać się bardziej elektroniczni niż elektroniczne wydawnictwa solowe Katarzyny Nosowskiej. I nawet, jeśli w ostatnich latach obydwie ścieżki muzyczne wokalistki zlewają się w podobną do siebie masę, szczecinianie nieustannie potrafią utrzymać się na szczycie.

Trzeba jednak wspomnieć, że nie zawsze było tak kolorowo – początki grupy, którą to z tylnego siedzenia sterowała Katarzyna Kanclerz, enfant terrible polskiego showbizu, można uznać za… specyficzne. Wprawdzie Hey od razu zyskał status gwiazdy, co potwierdzały przeboje emitowane w radio, złote płyty i koncerty transmitowane przez MTV, ale muzycy wcale tego sukcesu nie czuli – umowa, którą podpisali, nie gwarantowała im wynagrodzenia proporcjonalnego do ich osiągnięć. Sytuacja zmieniła się dopiero na wysokości wspomnianego już pytajnika, wydanego w 1995 roku. Cztery lata później nastąpił kolejny zwrot – z grupy odszedł jej założyciel, Piotr Banach. Nosowska zdążyła ogłosić koniec Heya, jednak na miejsce wspomnianego Banacha udało się znaleźć Pawła Krawczyka, który do dnia dzisiejszego jest nie tylko częścią zespołu, ale także partnerem życiowym wokalistki.

Fayrant Tour, czyli wspomniana już siedmiokoncertowa trasa, poprzez którą Hey macha fanom na pożegnanie, będzie wyjątkowym powrotem do przeszłości. Stanie się tak nie tylko przez wprowadzenie do repertuaru utworów dawno na koncertach nieobecnych, ale także przez zaproszenie do udziału w niej… Piotra Banacha. Zatem nawet jeśli ktoś (tak jak niżej podpisany) nie przepada za drogą, którą Hey podążał w ostatnich latach, to warto wybrać się na któryś z tych występów. Bo tego, że będą to koncerty historyczne, nie da się ukryć.

 

Marcin Małecki
Polonista, dziennikarz, social mediowiec. O muzyce pisze i opowiada.

Gość Ruude

Gość Ruude

Masz ochotę napisać felieton, recenzję, relację?

Chciałbyś się podzielić wrażeniami z koncertu, spektaklu, seansu, wystawy?

To miejsce jest dla Ciebie. Jeśli tylko zechcesz coś napisać.

www.ruude.net

Komentarze