Kontestator, buntownik, outsider

Mimo, że jego muzyka nigdy na dobre nie zagościła w mediach, w środowisku muzycznym był niezwykle ceniony. Wpływ artysty na swoją twórczość podkreślają m.in. Kazik czy Muniek Staszczyk.

Jest rok 1980. Młody blondyn z punkową zaczeską mówi o swojej twórczości: Jesteśmy przeciw wszystkiemu, co jest przeciw nam. Przeciwko wszystkiemu, co w jakikolwiek sposób ogranicza naszą swobodę. To dziewiętnastoletni wówczas Robert Brylewski, założyciel pierwszej polskiej grupy punkowej, Kryzys. Absolutna legenda, jeśli chodzi o alternatywnego rocka w naszym kraju. Odchodzi niemal zapomniany przez media i główny muzyczny nurt, w kuriozalnych okolicznościach.

Uczestniczył właściwie we wszystkim, co rodziło się jako alternatywna scena muzyczna u początku lat 80. W 1979 r. w kontestacji do PRL-owskiej rzeczywistości powstaje punk-rockowy Kryzys. Zespół niestety nie doczekuje się oficjalnego wydawnictwa i po serii koncertów zawiesza działalność. Przy współudziale Tomasza Lipińskiego rodzi się Brygada Kryzys, zespół dojrzalszy, ciekawszy muzycznie i tekstowo, do dziś uznawany za jeden z ważniejszych w historii polskiej muzyki.

Robert Brylewski, fot. Maciej Matysiak, CC BY-SA 3.0

fot. Maciej Matysiak, CC BY-SA 3.0

Ale to dla Brylewskiego mało. W 1983 r. powołuje do życia prekursora muzyki reggae w Polsce, zespół Izrael, jednocześnie podejmując współpracę z Tomaszem Budzyńskim, tworząc kolejną ikoniczną grupę, Armię. W latach 90. przyszedł czas na eksperymenty z muzyką elektroniczną i yassem, będącym połączeniem jazzu, punk-rocka, folku. W ostatnich latach muzyk angażuje się w wiele projektów, zostaje m.in. współorganizatorem festiwalu Rób Reggae.

Robert Brylewski przez całe życie był ousiderem. Mimo, że jego muzyka nigdy na dobre nie zagościła w mediach, w środowisku muzycznym był niezwykle ceniony. Wpływ artysty na swoją twórczość podkreślają m.in. Kazik czy Muniek Staszczyk. Ale tak naprawdę inspirowały się nim setki zespołów powstających w latach 80. i późniejszych. Nazywany ojcem chrzestnym muzyki niezależnej do końca pozostał na uboczu. Przestrzegał młodych twórców przed wymagającym światem show-biznesu, który łatwo wciąga, ale równie szybko potrafi zniszczyć.

W 2014 r. Brylewski udzielił głośnego wywiadu, w którym podzielił się refleksją o życiu muzyka spoza głównego nurtu. Pretekstem była wypowiedź artysty o braku pieniędzy na codzienne zakupy. Brylewski wyjaśniał, że u niego jeszcze nie jest najgorzej, natomiast zna muzyków, którzy klepią prawdziwą biedę, zmuszeni chociażby inwestować w swoją twórczość. Cóż, czy muzyka nie jest teraz przede wszystkim produktem, a twórcy nieformatowi muszą radzić sobie sami?

Piotr Słyszyński

Piotr Słyszyński

Absolwent socjologii i dziennikarstwa. Pasjonat muzyki, szczególnie rockowej i alternatywnej. Zainteresowany głównie polską kulturą.

Komentarze