Stary-nowy Lady Pank

Tych kawałków, mimo upływu trzech i pół dekady, słucha się naprawdę znakomicie, a każda z kompozycji bez problemu mogłaby dziś zawojować dowolną listę przebojów.

U początku lat 80. nastąpił prawdziwy wybuch. Polska muzyka, ta prawdziwa i buntownicza, wyszła z podziemia. Po nową płytę fani ustawiali się w kilkudziesięciometrowych kolejkach. Wśród znajomych, w szkole i w pracy prowadziło się niekończące się dysputy. A słuchacze Listy Przebojów Programu Trzeciego wysyłali tysiące kartek z głosami na swoich ulubieńców. Tak naprawdę jednak, liczyły się tylko dwa obozy: Republiki i Lady Pank.

Zanim w 1983 ukazał się jeden z najważniejszych polskich albumów rockowych, debiutancki Lady Pank, tak naprawdę wszyscy znali już jego zawartość. Mało tego, utwory jak Mniej niż zero, Kryzysowa narzeczona czy Tańcz głupia tańcz, stały się niemałymi przebojami. Wszystko dlatego, że zespół od dobrego roku grał już mnóstwo koncertów, które dały mu status prawdziwej gwiazdy (w 1983 r. zagrał nawet w Opolu). Janusz Panasewicz wspomina, że już wtedy publika śpiewała razem z nim, domagała się konkretnych piosenek. Ludzie mówili, że wydaliśmy The Best Of, a przecież to był nasz debiut – dodaje z uśmiechem.

Lady Pank 1, fot. materiały prasowe Lady Pank

fot. materiały prasowe Lady Pank

Na 35-lecie Lady Pank zespół postanowił dać fanom prezent i nagrał od nowa utwory z debiutanckiej płyty, wzbogacając wydawnictwo o trzy nowe wersje piosenek, które na pierwszym wydaniu się nie zmieściły. Oczywiście nie byłoby w tym nic atrakcyjnego, gdyby nie zaproszeni goście. Można odnieść wrażenie, że nie tylko ich dobór, ale też dopasowanie do poszczególnych utworów nie jest przypadkowe. Buntownik Piotr Rogucki śpiewa o narzucaniu zasad w Vademecum skauta, o odizolowaniu – nieco wycofany Artur Rojek we Wciąż bardziej obcy. Ciekawie wypada Kasia Nosowska w zimnofalowym Minus 10 w Rio. Jednak największą atrakcją albumu jest kultowe Mniej niż zero, śpiewane przez wszystkich gości, z solówką na… akordeonie, zagraną przez Marcina Wyrostka.

Jedno jest pewne. Tych kawałków, mimo upływu trzech i pół dekady, słucha się naprawdę znakomicie. Każda z tych kompozycji bez problemu mogłaby dziś zawojować dowolną listę przebojów. A zespół, ku radości fanów, wciąż czyni je jednym z najważniejszych punktów swoich koncertów.

Piotr Słyszyński

Piotr Słyszyński

Absolwent socjologii i dziennikarstwa. Pasjonat muzyki, szczególnie rockowej i alternatywnej. Zainteresowany głównie polską kulturą.

Komentarze