Dobry ksiądz?
Zawsze skromny i odnoszący się z szacunkiem do każdego. Pomocny i - to wyrażenie właśnie do niego pasuje - pokornego serca. A przecież też człowiek.
Jestem wierzący – niepraktykujący, wierzę w Boga, ale nie w księży… to chyba jedno z najczęściej odmawianych wyznań wiary, jakie w ostatnim czasie można usłyszeć. I ja to rozumiem. Wychowani w tradycyjnej, katolickiej rodzinie. Od dziecka nauczeni, że krzyż, Matka Boska i Oko w Trójkącie to coś, z czego się nie drwi, i basta.
Księża, kościół – to co innego. Nie raz podsłuchało się w dzieciństwie rozmowy dorosłych, z których jasno wynikało, że ten sam ksiądz, który grzmi na nas z ambony, nie dotrzymuje ślubów czystości. Nie raz widziało się tłustego biskupa znudzonego uroczystościami kościelnymi. Nie raz słyszało się (nie dowierzając przecież!), że polski papież przymykał oko na pedofilię w kościele.
I to był ten wytrych! To on podważył naszą dziecięcą naiwność i wiarę w to, że ksiądz – jako przedstawiciel Boga na ziemi (!) – musi być kimś lepszym. Jednak… nie chcę tu mówić o tym, że księża to też ludzie (jak to są uprzejmi tłumaczyć nam kościelni wysocy urzędnicy).
Chcę tu opowiedzieć – tak! – o księdzu, który żyje zgodnie z tym, co głosi. Zawsze skromny i odnoszący się z szacunkiem do każdego. Swojego steranego malucha oddał tym, którzy – jego zdaniem – bardziej go potrzebowali. Teraz zawsze widzę go, gdy chodzi pieszo. Na kolędzie wzbrania się przed przyjęciem ofiary. Na pytanie, jaki prezent kupić do kościoła z okazji bierzmowania dzieci, odpowiada, że wszystko, co potrzeba, jest w kościele. Co najwyżej można ofiarować kwiaty biskupowi. Pomocny i – to wyrażenie właśnie do niego pasuje – pokornego serca. A przecież też człowiek.
To niezwykłe w tych czasach odzwierciedlenie głoszonych nauk w rzeczywistości, ta prawda, ta niezwykła pokora i skromność zachowane pośród wilków chciałoby się rzec, niezmiennie mnie zdumiewa i ujmuje za serce. Ten starszy człowiek nie oburzył się na wieść, ze jego parafianka się rozwiodła. Odniósł się do niej z całkowitym zrozumieniem i choć nie widzi jej w kościele, owa parafianka (he, he) chętnie przyjmuje go, gdy chodzi z kolędą. Mimo, że sama z kościołem ma niewiele wspólnego, przyjmuje go w swoje progi, bo jakże niewielu jest prawdziwych, godnych szacunku wyznawców jakiejkolwiek religii.
Lila Górska
Copywriter z krwi i kości. Polonistka.
Lubi psychologię, zwierzęta i kajakarstwo.
Po nocach, zamiast się wysypiać, czyta książki i ogląda filmy.