Chwała bohaterskiej walce

Nagle na profilach społecznościowych widzimy nowość - zdjęcia rodzica z uśmiechniętym dzieckiem. Wspólną zabawę, wycieczkę, lody. Aż miło popatrzeć!

Za każdym razem, gdy słyszę, że ktoś walczy o dziecko, przechodzą mnie ciarki. Słowo walka miałoby tu sugerować bohaterskie poświęcenie? Nieustępliwość? Odwagę? Konsekwencję? Poczucie obowiązku? Sugeruje, że jest godne podziwu i pochwały? Jak w tym towarzystwie umiejscowić dziecko, które przecież potrzebuje równowagi, bezpieczeństwa, radości i… pokoju?

fot. Klimkin, CC0

fot. Klimkin, CC0

Odnoszę wrażenie, że walka o dziecko to słowa-wytrychy, które używane są przez rodzica, który wcześniej niezbyt interesował się swoim potomstwem. Było, bo było, czasem się pobawił, czasem kupił zabawkę. Jednak – o zgrozo! – gdy dochodzi do rozwodu i druga strona ma czelność domagać się, by dziecko zostało z nią, wówczas w obojętnym dotychczas rodzicu budzą się nieuświadomione, nieodkryte dotąd pokłady rodzicielstwa. Zaczyna dbać, kupować, odwiedzać, zapewniać rozrywki i – a jednak – spędzać czas. Nagle na profilach społecznościowych widzimy nowość – zdjęcia owego rodzica z uśmiechniętym dzieckiem. Wspólną zabawę, wycieczkę, lody. Aż miło popatrzeć!

Zobaczcie, jakim jestem wspaniałym ojcem/wspaniałą mamusią. Ona/on kłamie, mówiąc, że się nie opiekuję swoim dzieckiem! A oto niezbite dowody: uśmiech latorośli na fejsbukowym zdjęciu, selfie znad morza przesłane temu drugiemu rodzicowi, bilety na kolejkę górską, nowa czapeczka (bo ten drugi rodzic nie kupił). Nikt nie może mi nic zarzucić (skrzętnie zbieram paragony dla sądu).

Brawo! Bohaterstwo i poświęcenie godne najwyższej pochwały.
Słowa szacunku i uznania. Nikt by tak nie potrafił. No, co za człowiek!

Lila Górska

Lila Górska

Copywriter z krwi i kości. Polonistka.

Lubi psychologię, zwierzęta i kajakarstwo.
Po nocach, zamiast się wysypiać, czyta książki i ogląda filmy.

Komentarze