Prawo latania
Lecę wesoło, leci za mną rząd takich jak ja - wszyscy do roboty. Wlatujemy na Słowackiego, jeden za drugim, korytarz się zwęża, bach, korek. Stoimy w powietrzu, machamy energicznie, żeby nie spaść.
Czuję głęboką niesprawiedliwość. Diabli mnie biorą, gdy patrzę na rozbisurmanione o tej porze roku ptactwo, które zleciało z całego świata i fruwa w najlepsze nad moim domem. Myślę wtedy: że to nie fair, dlaczego nie ja? Czemu człowiek jest pozbawiony skrzydeł? Jedyne, co mu pozostaje, to żałosne dreptanie po ziemi, by czasem głowę zadrzeć i poczuć głęboką niesprawiedliwość.
fot. JD Hancock, CC BY 2.0
Samoloty się nie liczą. Zwłaszcza że zlikwidowali tanią linię do Frankfurtu. Co także jest nie w porządku. Paralotnia? Facet w Kartuzach spadł i się zabił. To ja dziękuję. Zresztą ja nie lubię substytutów. Żadnych przyczepianych skrzydeł, maszyn, zawodnych konstrukcji. Ja chcę machać ramionami i fruwać nad własnym dachem. Porzucić raz na zawsze to zapyziałe Punto i beztrosko polecieć do pracy.
Jakby to wyglądało? Już to widzę. Lecę wesoło, leci za mną rząd takich jak ja – wszyscy do roboty. Wlatujemy na Słowackiego, jeden za drugim, korytarz się zwęża, bach, korek. Stoimy w powietrzu, machamy energicznie, żeby nie spaść. Za mną jakiś osiłek sapie, cały od tego machania spocony, nerwowo trąbi wyciągniętą z kieszeni gumową trąbką:
- Kto ci, KOBIETO, dał prawo latania?!
Sylwia Kubryńska
Pisarka i blogerka związana z gdańskim środowiskiem literackim.
Prowadzi Najlepszego Bloga na Świecie*
www.kubrynska.com