Najlepszy miesiąc

Malował przy pomocy wody. Przez moment można było podziwiać dzieło, za chwilę obraz znikał. Zapytany, czemu nie uwiecznia twórczości, powiedział: najważniejszy jest proces tworzenia.

Poniedziałek, początek kolejnego tygodnia, potrzeba pełnej mobilizacji, a ja nagle budzę się i stwierdzam, że nie mam o niczym pojęcia. Chociaż jeszcze niedawno znałam się na wszystkim. Gdzieś w czeluściach pamięci majaczy mi sens życia, jakiś plan działania, jakiś pomysł, może pomysł na książkę? Ludzie, nie wiem! Nic nie wiem! Dzwoni telefon, dzwoni matka, chce mi przeczytać horoskop na październik.

Horoskop na październik: Najlepszym miesiącem w twoim życiu był wrzesień.

Jezu, mamo, co?! Co takiego było we wrześniu? Co się wydarzyło? Nic się nie wydarzyło?! A tu piszą, mówi matka, a tu jest jak wół, że było najlepiej! Powinnaś się cieszyć! Masz za sobą najlepszy czas w swoim życiu!

A więc to było najlepsze, co mogło mnie spotkać? To już jest za mną? Jak to? Czemu? To niemożliwe. Co straciłam? Czego nie odzyskam? Jaki cudowny przypadek mnie ominął, choć był już tak szczęśliwie blisko? Ile energii poszło w gwizdek? Jak mam teraz cofnąć czas?! Hej, mamo, hej, horoskopie z gazety, hej konstelacjo gwiazd! Poczekajcie! Puśćcie mi ten film raz jeszcze! Dajcie szansę!

Nie ma, kurde bele, zmiłuj. Październik zasuwa po szynach życia jak bezduszna lokomotywa i z każdym stukotem kalendarza mnie od najlepszego miesiąca w moim życiu oddala.

Co za koszmarny początek tygodnia. Mam wewnętrzny nalot, bombardowanie jesienne, zrzut napalmu własnych myśli. Idę do lasu, kładę się na trawie i patrzę w korony drzew, w nich szukam odpowiedzi. Jaka ma być odpowiedź, skoro liście spadają? Czy na którymś z nich jest dla mnie wiadomość? Łapię jeden, przyglądam się. Nic nie ma. Nawet jakby coś było, straciłam przecież wzrok, nie przeczytam. Zakładam okulary, a w nich owszem widzę, a jakże! Bardzo wyraźnie widzę.

Pustkę.

Miałam ostatnio pomysł na książkę. Nie wytrzymałam, napisałam w tajemnicy do kogoś: hej, słuchaj, koniec świata i początek, mam pomysł, to jest naprawdę niezły pomysł, takiej książki jeszcze nie było, to coś zupełnie innego! Nie odpowiedział.

Rok temu też chyba wysłałam gdzieś swój pomysł. Dwa lata temu pewnie też. I trzy lata temu – czemu nie? Jestem mistrzem w wysyłaniu pomysłów, które inni mają w dupie. Zresztą, co tu się dziwić? Po co mi te pomysły? W końcu kiedyś moja książka ukazała się drukiem, sprzedała się podobno nieźle, a ja nie dostałam za nią złamanego grosza.

Widziałam niedawno film, na którym artysta malował murale przy pomocy wody. Przez moment można było podziwiać jego dzieło, chwilę potem obraz wysychał i znikał. Malarz zapytany, dlaczego nie uwiecznia swojej twórczości, np. farbą, odpowiedział, że najważniejszy jest proces tworzenia.

Może już późno, może już czas. Która to godzina, panie? Nieważne. Która by nie była, życie i tak minie. Liście polecą z drzew, żółte puste liście bez żadnego przekazu. Po prostu pac, spadną na mokrą ziemię i kolejny dzień w twoim życiu zbliży cię do jeszcze bardziej kategorycznej jesieni. Tylko nie patrz w horoskop! Najlepszy miesiąc w twoim życiu właśnie minął.

Jeśli nie zaczniesz znów tworzyć.

Sylwia Kubryńska

Sylwia Kubryńska

Pisarka i blogerka związana z gdańskim środowiskiem literackim.

Prowadzi Najlepszego Bloga na Świecie*
www.kubrynska.com

Sylwia Kubryńska poleca:

BaBa

Komentarze