American Dream
W pewnej chwili ten samochód miał przestać istnieć, z powodu niskiej sprzedaży, tymczasem stał się amerykańską dumą i konkurentem dla europejskich wozów sportowych.
Był dostępny tylko w otwartym nadwoziu, a pod maską gościł silnik R6, a oprócz niego jedyny słuszny silnik V8. Premiera miała miejsce w 1953 roku. Ta maszyna była rewolucyjna, bo do budowy nadwozia zastosowano włókno szklane. Mowa oczywiście o Corvette C1, amerykańskim śnie, który wydostał się na drogi.
Z początku C1 była oferowana z okrągłymi reflektorami za siatką, tylko w białym kolorze, z czerwonym wnętrzem i czarnym dachem. Dopiero w 1958 roku na drogi wyjechała najpiękniejsza wersja C1, której karoseria była zmysłowa jak kobiece ciało w tańcu, napięte, krągłe i rozpalające wyobraźnię. Przednie reflektory były mniejsze i podwójne, do tego chromowany zderzak, przetłoczenie od przedniego nadkola aż do końca drzwi i charakterystyczne, podwójne światła tylne, stosowane do dzisiaj. Początkowo montowano pod maską 3,9 litrowe V6 o mocy 155 koni mechanicznych, do tej gamy dołączyły jednostki V8 4,3 litra o mocy od 195 do 240 koni, 4,6 litra od 220 do 315 koni, największa 5,4 od 250 do 360 koni. To wszystko sparowane z dwustopniowym automatem bądź trzy, a później czterostopniową, manualną skrzynią biegów, co zapewniało doskonałe osiągi. Ceny tych aut mogą doprowadzić do zawału, jednak biorąc pod uwagę wzrost wartości, te objawy szybko ustępują. W Niemczech ceny zaczynają się od 62 999, a kończą na pułapie 199 900 €, więc jest z czego wybierać.
Samochód zaprojektował miłośnik aut sportowych Harley Earl, który obserwował żołnierzy, wracających z wojny w europejskich coupe. Wśród właścicieli C1 był nawet John Wayne i Jon Bon Jovi. Nazwa pochodzi od statków fregatowych zdolnych manewrować w zawrotnym tempie. Pierwsze egzemplarze z fabryki trzeba było wypychać przez problemy z uziemieniem spowodowane nadwoziem z włókna szklanego, więc trudno było je uruchomić.
O Corvette śpiewał Prince w kawałku Little Red Corvette, a astronauci z Apollo 12 jeździli modelami C2. Ten samochód nawet dzisiaj budzi podziw, jest marzeniem wielu pokoleń i był pierwszym sportowym autem z USA po II Wojnie Światowej, jak światełko w tunelu po tak okropnym okresie w historii.
Boski samochód wśród panteonu aut sportowych, im jest starszy, tym lepszy. Wyobrażam sobie C1 wymykającą się z miasta wprost na otwartą drogę, by włóczyć się razem z właścicielem w całonocnej przygodzie. Corvette to nie tylko samochód, a styl życia.
Robert Kensy
Fan mocnego brzmienia zespołu AC/DC, miłośnik Mercedesów, koneser klasycznych pojazdów.