Sezon na grypę

Najpiękniejsza złota jesień, przez kilka deszczowych dni i brak szalika, może zmienić się w koszmar. Wirus grypy nie śpi, on zna nasze słabe strony.

Wychodzisz rano z domu bez płaszcza i parasola. Już w tramwaju spotykasz niepokojąco wielu ludzi, którzy bez wstydu kaszlą i kichają na ciebie. Czy ci wszyscy chorzy ludzie nie mogli zostać w łóżku, gdzie ich miejsce? – myślisz sobie. Niestety w międzyczasie zachodzi totalna zmiana pogody. Wracasz przemoczona i zziębnięta. Ale przecież łykasz witaminę C, jak radzi pani z telewizji i jesteś odporna na takie rzeczy.

W niedzielę budzisz się z bólem gardła, ale przecież w sobotni wieczór wlałaś w siebie pół butelki wina, więc to nie może być wirus, to na pewno z przepicia.

W końcu, w nocy, budzisz się, masz dreszcze. Pomimo ciepłej kołdry i kaloryfera jest przeraźliwie zimno. Nie ma takiej części ciała, która by nie bolała. Próbujesz zasnąć, ale gorączka nie daje. W końcu wstajesz, łykasz na raz połowę leków z domowej apteczki (od których robi się niedobrze) i nalewasz sobie wrzątku do wanny (żeby w końcu przestało być zimno).

Sezon na grypę, fot. stevepb, CC0

fot. stevepb, CC0

Rano wcale nie jest lepiej. Świat wiruje przed oczyma, a przejście z sypialni do łazienki jest prawdziwym wysiłkiem. Najpierw musisz poinformować wszystkich z którymi jesteś umówiona na dzisiaj, że przepraszasz, ale się nie pojawisz. Potem dzwonisz do przychodni i błagasz o wizytę u lekarza. Lekarz przepisuje leki i daje zwolnienie na tydzień. Wracasz do domu, przez resztę dnia śpisz lub oglądasz seriale sącząc obrzydliwe lekarstwo.

Po dwóch dniach czujesz się trochę lepiej, choć ciągle jesteś przemęczona i masz ataki kaszlu. Ale jutro masz ważną prezentację, nie chcesz odpuścić. Nie umiesz chorować.

Zakładasz więc ciepły, sweter, czapkę i szalik i wychodzisz. W metrze starasz się nie kaszleć, ale i tak zauważasz te nienawistne spojrzenia ludzi, którzy widzą, że rozsiewasz wirusy. Kiedy w końcu docierasz na miejsce, jesteś już tak zmęczona, że mylisz dzień dobry z do widzenia, a w głowie masz tylko jedną myśl – trzeba było słuchać doktora.

Katarzyna Durajska

Katarzyna Durajska

Etnolożka, lokalna aktywista, copywriterka. Wierzy w odwagę, wrażliwość i siostrzeństwo. Kolekcjonuje filiżanki.

Komentarze