Strach się kochać

Spodnie w kratkę, granatowa koszula, żakiet. Pani w sklepie ma naklejony czerwony piorun na piersi. Pada. Deszcz to nie problem. Problem to rząd. Spotykamy się już trzeci raz w tygodniu, żeby przemaszerować przez miasto.

Każdy z nas ma możliwość zrozumienia, że również on – choćby nic absolutnie nie znaczył i był całkiem bezsilny – może zmienić świat.
Vaclav Havel, Siła bezsilnych

Sobota, 24.10, Czeski Cieszyn

Wracam do swojego tekstu z września 2016:
Nigdy specjalnie nie interesowałam się polityką, ale wizja ludzkiego cierpienia budzi we mnie instynktowny sprzeciw. W mediach głośno o próbie wprowadzenia restrykcyjnego prawa antyaborcyjnego. Czytam projekt ustawy. Barbarzyński, bezmyślny. Oczyma wyobraźni widzę te porodówki pełne nieszczęścia. Załamane matki, zapłakanych ojców i cierpiące dzieci. Chore, zniekształcone, pozbawione narządów wewnętrznych, umierające na końskich dawkach morfiny. Kobiety, które wiedzą, że ich dziecko czeka króciutkie życie w bólu, a i tak muszą je urodzić, żeby nie trafić do celi. Próbuję wyobrazić sobie zgwałcone lub ciężko chore kobiety zmuszane do rodzenia pod groźbą więzienia. Okropności, których wolałabym sobie nie wyobrażać, teraz stają się realnym zagrożeniem. [1]

Teraz to się dzieje. Boję się mieszkać w Polsce.

Niedziela, 25.10, Czeski Cieszyn

Czuję się oszukana. Zamknięta w małym, kruchym ciele, które władza próbuje mi odebrać.

Czy jestem gotowa nosić przez 9 miesięcy w sobie płód, który umrze po urodzeniu? Patrzeć jak cierpi umierając? Zamknąć się na całe życie w domu, żeby opiekować się swoim głęboko upośledzonym dzieckiem? Zmieniać mu pieluchy, nawet gdy będzie już dorosłe? Nie wiem i nie chcę podejmować takich decyzji za nikogo.

Ja sobie poradzę – mam pieniądze, wsparcie otoczenia, wiedzę, nie mieszkam w Polsce.
Ten wyrok najbardziej uderzy w zwykłe polskie kobiety, w najbiedniejsze, wykluczone. W rodziny, które ledwo wiążą koniec z końcem i bez tego mają w życiu pod górkę.

Rząd splunął nam w twarz, wprowadzając tylnymi drzwiami, przez ustawiony Trybunał, barbarzyńskie prawo – w szczycie epidemii. Ten sam rząd, który pogardzał opiekunkami i opiekunami osób z niepełnosprawnością, wypominając im pomalowane paznokcie.

Poniedziałek, 26.10, Cieszyn

Ubieram się w spodnie w kratkę i białą koszulę w niebieskie kwiatki, szary żakiet i płaszcz. Mam dwie różne skarpetki, niebieskie majtki i koronkowy stanik.
Przypomina mi się zeznanie na policji i pytanie: W co była pani ubrana?
Wychowywano mnie do bycia grzeczną i lubianą. Przekraczano moje granice, aż sama o nich zapomniałam. Nie potrafiłam się bronić, gdy lekarka odmówiła mi wypisania recepty na antykoncepcję, bo sumienie jej nie pozwala. Ba! Zapłaciłam jej za wizytę i wyszłam z dziękuję, do widzenia. Nie potrafiłam się bronić, kiedy dotykano mnie, mimo, że mówiłam, że nie chcę. Nie potrafiłam się bronić przed przemocą. Bycie grzecznym nie działa na przemoc. Od dziś NIE BĘDĘ CICHO! Facet, dla którego założenie maseczki przekracza wolność osobistą, chce zmuszać Polki do rodzenia zdeformowanych, ciężko chorych płodów. Przecież będą umierać na morfinie, więc w czym problem?

Idę na protest i razem z maszerującym tłumem skanduję:
TRZE-BA BY-ŁO NAS NIE WUR-WIAĆ!

Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą obalać rządy. Po proteście idziemy na herbatę do E. T. pyta mnie czy jestem feministką.
– Każda kobieta, która miała szansę zdobyć wyższe wykształcenie, powinna uważać się za feministkę – mówi Hania, kiedy ja zastanawiam się nad odpowiedzią.

Środa, 28.10, Cieszyn

Założyłam zieloną sukienkę w kwiaty, rajstopy z dziurą na stopie. Pani w Żabce wystawiła przy kasie wystawiła kartkę, że wspiera strajk. Moja dzielna ciocia zablokowała dziś, wraz z grupą protestujących, drogę przebiegającą przez wieś, w której mieszka.
W Cieszynie jest nas tego wieczoru około dwóch tysięcy.

Piątek, 30.10, Cieszyn

Spodnie w kratkę, granatowa koszula, żakiet. Pani w sklepie ma naklejony czerwony piorun na piersi. Pada. Deszcz to nie problem. Problem to rząd. Spotykamy się już trzeci raz w tygodniu, żeby przemaszerować przez miasto.
Ktoś trzyma transparent z napisem: Narodu skłócić nie damy, bo Polskę w sercu mamy!

Do Joanny podchodzi mężczyzna, mówi, że należy do narodowców, ale prosi o wspólne odśpiewanie hymnu. Śpiewamy wszyscy, razem. Ktoś odpala racę, w oczach pojawiają się łzy. Mamy już dość tego podziału społeczeństwa, szczucia na Innych, na którym zyskują politycy.

Słyszę fragment rozmowy:
– A ty za czym jesteś?
– Za wolnością, kurwa.

Protest jest terapią. Nie tylko dla mnie, dla tego chorego kraju, dla sfrustrowanych obywatelek i obywateli. Nikt nas nie uleczy, jeśli nie uleczymy się sami.

Jeszcze będzie przepięknie. Jeszcze będzie normalnie.

 

1 - Mój #czarnyProtest, Federacja na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny

Katarzyna Durajska

Katarzyna Durajska

Etnolożka, lokalna aktywista, copywriterka. Wierzy w odwagę, wrażliwość i siostrzeństwo. Kolekcjonuje filiżanki.

Komentarze