Posmak wiosny

W powietrzu czuć wiosnę i chodź do faktycznego ocieplenia jeszcze daleko, to już teraz ogarnęły mnie wspomnienia z poprzednich wiosen, które witałam.

Bo nie witałam ich fanatycznie, celebrując każdy promień słońca – choć moje serce szczerze się radowało, umysł miał bowiem obawy. I spore wymagania wobec nadchodzącego czasu aktywności – po kwartale zimowego snu i głębokiego odpoczynku.

Kiedy zatem nadchodziła wiosna, ja pytałam siebie w duchu: czy jestem gotowa, czy podołam, czy nadążę?

Wszyscy przecież wiemy, że ciepłe pory roku mijają bardzo szybko, zbyt szybko, pozostając tylko i aż pogodną smugą w naszej pamięci. Pełna rozkwitu wiosna zaprasza nas do błogiego rytmu budzącej się przyrody, zaś lato zagarnia doszczętnie ciała, umysły i dusze, scalając je w ekstatycznym tańcu przygody… Dlatego wypracowanie sobie umiejętności refleksji, zanim jeszcze owa radosna melodia rozlegnie się na dobre, może być pomocne w utrzymaniu stanu uważności i świadomości w trakcie dynamicznych pór roku. A przynajmniej u mnie taka archaiczna, można wręcz śmiało rzec – pogańska – praktyka się sprawdza.

fot. Maria Shanina, CC0

fot. Maria Shanina, CC0

Co roku ze spokojem witam nie tyle wiosnę, co przedwiośnie. Witam przyjemne powietrze, but zanurzając w wilgotnej, wciąż lekko pokrytej śniegiem ziemi. Witam słońce, coraz częściej wyglądające zza chmur, choć wiatr lubi sobie mocniej zawiać, przynosząc skórze igraszkę minionego, zimowego mrozu. Witam samą siebie, wynurzającą się spod puszystej pierzyny i kajetów zapisanych planami i marzeniami na nadchodzący ciepły sezon, kiedy to łatwiej się inicjuje realizację celów.

Nie umykają mi także pierwsze pączki na drzewach, przebiśniegi, zieleń trawy i młode roślinki. Z każdym dniem stają się większe i dorodniejsze, porastając ochoczo mokrą glebę to tu, to tam. Bujny wzrost w naturze onieśmiela mnie najbardziej. To właśnie taka obserwacja uświadomiła mi kilka lat temu, że i ludzie są jak takie roślinki – po zimie mogą rozwijać się jakby na nowo, odświeżeni. Wystarczy tylko zatrzymać się na chwilę, lecz nie tyle fizycznie, co przede wszystkim mentalnie, by uświadomić sobie fakt przejścia, ten moment graniczny w naturze i naszym życiu – krótki i pełen energii – przedwiośnie.

W trakcie owego zatrzymania na granicy pór roku, nieco nieśmiała i zachwycona rytmem fauny i flory, przypominam sobie o pokorze wobec organicznego świata. I to właśnie ona uczy mnie bardziej świadomie, ale i odważniej stawiać kroki w życiu, które niejako resetuje się co roku, cyklicznie i nieuchronnie – dając wciąż nadzieję na nowy, rześki początek.

Martyna Borowska

Martyna Borowska

Pasjonatka pisarstwa, filozofii wschodniej, hermetyzmu i mentalnej transgresji.

Otwiera słowem drzwi percepcji na alslowia.pl.

Komentarze