Na pograniczu fetyszu
Chociaż nie przepadam za wieszaniem czegokolwiek na ścianach, to istnieje kilka rzeczy, dla których zrobiłbym absolutny wyjątek. Jedną z nich jest na przykład piękny frak z kolekcji dyplomowej Alexandra McQueena, zatytułowanej Jack The Ripper Stalks His Victims, z 1992 roku.
- 20.02.2014
- Style
- Na ścianie
Można by powiedzieć – to tylko ubranie. Rzeczywiście, jest w tym sporo prawdy, ale w mojej rzeczywistości taki „tylko frak” funkcjonuje na pograniczu artefaktu, białego kruka i fetyszu. Był on częścią kolekcji, która stała się początkiem niezwykłej kariery Alexandra McQueena, a to sprawia, że jest jedyny w swoim rodzaju. Niepowtarzalny. Kontrowersji dodaje mu niewidoczny na pierwszy rzut oka detal – w jego podszewkę zostały wszyte naturalne, ludzkie włosy. Jest to delikatne nawiązanie do XIX-wiecznych prostytutek sprzedających swoje włosy, które później pleciono i wręczano jako dowody miłości, oddania i innych afektów. Chyba nie trzeba dodawać, że wiktoriańskie kobiety lekkich obyczajów były ulubionymi ofiarami legendarnego Kuby Rozpruwacza.
Alexander McQueen: Savage Beauty (Metropolitan Museum of Art), fot. Solve Sundsbo
McQueen doskonale wiedział, że moda w swoim najlepszym wydaniu musi wykraczać poza funkcje czysto utylitarne. I tym właśnie była jego twórczość – wirtuozerskim pomostem między modą, wizją i sztuką. Tym bardziej wyjątkową, bo zdatną do noszenia. I to jest właśnie najbardziej fascynujące – możliwość fizycznej, realnej i bardzo bliskiej interakcji ze sztuką. Tak naturalną, jak naturalne stało się dla nas noszenie ubrań.
Tobiasz Kujawa
Krytyk mody, stylista. Autor bloga Freestyle Voguing.
Strona internetowa: freestylevoguing.com.
Na ścianie
A Ty co powiesisz na ścianie gabinetu, salonu czy sypialni?