Życie to ruch?

Życie jest ciągłym ruchem, podążaniem, jednak ów nieskończony akt zmierzania dokądś (a nawet donikąd), nie chroni nas przed śmiercią, przed ostatecznym zatrzymaniem. A może wcale się wtedy nie zatrzymujemy?

Śmierć to zaledwie oddzielenie od ciała, ruszającego w swoją drogę do ziemi; zaś dla świadomości brama do kolejnej, fraktalnej podróży w nieznane?

Rozmyślania na temat istoty ruchu wypływają bezpośrednio z książki Olgi Tokarczuk Bieguni. Uznana za jej najlepszą powieść, równocześnie jest tą najpopularniejszą. Sięgnęłam po nią więc z czystego, czytelniczego obowiązku. Powieść okazała się inna, niż te Tokarczuk, czytane przeze mnie do tej pory: monumentalne Księgi Jakubowe, oniryczny Dom dzienny, Dom nocy, nasycony nostalgią i pradawnym smutkiem Prawiek.

Bieguni są w pewien sposób wręcz nowocześni. To przekrój przez świat ruchu w jego nawet najmniejszych przejawach. Od samolotów i nowoczesnych lotnisk, poprzez jachty i promy, aż po kluczenie autem po znanych i nieznanych trasach czy też na piechotę. To historie ludzi, miejsc, a nade wszystko szczególnego rodzaju przecięć pomiędzy czasem i miejscem, w którym jeden spotyka drugiego, coś się zadziewa, coś się kończy i zaczyna, coś umiera, by mogło narodzić się nowe.

Bieguni, Olga Tokarczuk, Wydawnictwo Literackie, 2007

Bieguni, Olga Tokarczuk, Wydawnctwo Literackie, 2007

Początkowo miałam trudność z Biegunami. Byłam na nich zła; to znaczy – zła na tę książkę. Za jej styl, za wielość opowieści, za momenty nużącej współczesności, które jednak trochę wciągały, ciekawiły, były zbyt bliskie, by przejść obok nich obojętnie. Byłam też nieco wkurzona na sam motyw ruchu, podróży. Bo czułam w tym chyba pewien fałsz, że oto ruch jest jedyną odpowiedzią na wszystko, że jest sposobem na nieśmiertelność.

Kolejne strony powieści udowadniały mi, jak bardzo się mylę, a samo zagadnienie jest tak wielkie i szerokie jak sam świat. Ostatecznie, czytanie Biegunów to fascynująca słowna wędrówka przez ludzki świat. Na wskroś prawdziwa, bo tylko te momenty styku i przecięcia, te osobliwe granice rzeczywiście okazują się znaczyć coś, podczas gdy sama podróż jest tylko – czasem mechanicznym – poruszaniem się od – do.

Bieguni przywołują też wątki tak osobliwe, jak przetrwanie ciała po śmierci osoby, gdy zostaje to ciało w całości lub w kawałkach przechowane w słoiku, w odpowiednich preparatach, zbadane i podzielone na czynniki pierwsze. I wyłania się z tego mrożąca krew w żyłach Wiedza ludzka, królowa Nauka, biorąca się z bestialskiego zatrzymania ciała przed jego naturalną, dalszą podróżą w rozkład i popiół… w miękką, wilgotną ziemię.

Martyna Borowska

Martyna Borowska

Pasjonatka pisarstwa, filozofii wschodniej, hermetyzmu i mentalnej transgresji.

Otwiera słowem drzwi percepcji na alslowia.pl.

Komentarze