Zło wcielone za moje pieniądze

Fizjoterapeuci to zło wcielone. Jestem o tym głęboko przekonany i nikt mojego zdania nie zmieni. Po ponad roku regularnych wizyt wiem, że mój terapeuta to sadysta, kat i oprawca. A ja mu za to jeszcze płacę.

Zmusiło mnie to do myślenia – ilu osobom płacimy tylko po to, żeby zrobiły nam mniejszą lub większą bubę?

Dentyści. Osoby, które zaczną dźgać nas w dziąsła szpikulcem, a potem powiedzą, że krwawią. No raczej, jak wbijasz kawałek ostrego metalu w dowolną tkankę, to zacznie krwawić! A zęby mogę stracić za darmo jak przejdę się po mieście w złym szaliku. Może to nie będą te zęby, które powinny, ale liczy się efekt.

Psychoterapeuci. Marzyliście kiedyś o tym, żeby wraz z obcą osobą przejść przez najbardziej nieprzyjemne momenty waszego życia? Proszę bardzo! Dlaczego w każdym gabinecie jest cicho, a na stole leżą chusteczki? Żeby nasze szlochy były doskonale słyszalne. Miód na serce tych okrutników.

Dietetycy. Płacimy osobie, która każe nam mniej jeść. Człowiek musi jeść, żeby żyć! To tak, jakby pulmonolog mówił – proszę mniej oddychać. Sam kiedyś musiałem przejść na dietę – i to na dwie na raz, bo na jednej za cholerę nie mogłem się najeść.

fot. Evgeny Nelmin, CC0

fot. Evgeny Nelmin, CC0

Chirurdzy. Jako ofiara kilku operacji, mogę śmiało powiedzieć, że osoba, która wpadła na to, że powinien istnieć zawód polegający na krojeniu ludzi była mistrzem sadyzmu. Jak ja pokroję kogoś innego, to zbiega się policja, prokurator i nagle ręce do góry, na glebę, jesteś aresztowany.

Komunikacja miejska i jej pracownicy. Kto nie chciałby dać się zamknąć w nieklimatyzowanej metalowej puszce w środku lata? Doświadczenia olfaktoryczne przekraczają wszelkie skale, pot zalewa oczy, w dodatku głośno i telepie. Jakby mnie było stać na patent Franky'ego Zapaty, to wszędzie bym latał.

Księgowi. Fakt, że sam nigdy w życiu nie byłbym w stanie ogarnąć faktur i podatków (albo wychodziłoby mi to czystym fartem) to jedno, ale comiesięczny Mail Zagłady z wysokością podatków potrafi dobić. Jeszcze żeby chociaż pisali – z głębokim żalem zawiadamiamy, że wysokość podatków wyniosła…, to jakoś lżej by się te kwoty przełykało. Czekoladkę by jakąś dorzucili może.

Na końcu tej listy jestem też w pewnym stopniu ja. Dlaczego? Bo co prawda czytelnicy mi nie płacą, ale zmuszam was do czytania moich bzdur. I wiecie co? Chyba rozumiem tych wszystkich wyżej, bo myśl o tym, że ktoś nie złapie, że robię sobie bezczelne jaja i naprawdę się zagotuje sprawia, że od razu mi lepiej w moim małym, zimnym serduszku!

Michał Zawisza Woyczyński

Michał Zawisza Woyczyński

Anglista, dziennikarz, PRowiec z wykształcenia, zamiłowania, zawodu i innych zrządzeń losu. Obserwator, magister sarkazmu i samokrytyki.

Komentarze