Upór

Kiedy piszę ten felieton, jest niedzielny dżdżysty poranek, a ja w ciepłym domu popijam kawę z bieszczadzkiego kubka, który stał się moim ulubionym. W tle nowy album Ozzy'ego Osbourna, obok osoba bardzo bliska mojemu sercu i ukochana kocica Poziomka.

Świeżo w pamięci mam jeszcze wędrówki górskimi szlakami i myślę sobie, gdzie byłam dwa lata temu. W zupełnie innej rzeczywistości, innym stanie umysłu i ciała. Mniej więcej wtedy, może trochę wcześniej, uparłam się, że będę szczęśliwa, pomimo przeciwności.

Nie mając zupełnie planu, jak złapać wreszcie upragnione szczęście i żyć, postanowiłam, że przede wszystkim muszę przetrwać i uporządkować swoje sprawy. Dzień po dniu, włączając tryb twarda sztuka, budowałam swój nowy świat. Do tego montażu wykorzystałam wszystko, co mnie spotkało w mojej dotychczasowej wędrówce. Koszty były ogromne, ale ostateczny wynik wart podjętych starań, przypłaconych nie raz bólem głowy i łzami. Dziś, z pełną świadomością mogę stwierdzić, że dałam radę. Uciekłam znad przepaści, wyrwałam się schematom i choć wiem, że wiele przede mną barier i trudności, to wiem także, że dzięki wytrwałości dam radę. W nagrodę otrzymam chwile szczęścia tak jak dzisiaj. Nie byłoby to możliwe, gdybym się poddała. Wiem doskonale, że są takie dni, momenty, kiedy nic mi się nie udaje i wydaje się, że już wszystko stracone. Co wtedy robię? Przeczekuję, a jak nastrój ulega poprawie, szukam rozwiązania. Na tym polega życie i raczej nikt nie jest wolny od problemów. Prawdziwość mojej egzystencji to walka o siebie i codzienne, systemowe układanie dnia od nowa.

fot. Anna Piekut

fot. Anna Piekut

Nie będę ukrywać, że miałam w życiu takie momenty, w których widziałam tylko jedno wyjście. Wtedy uporczywie odmawiałam przyjęcia pomocy ze strony swoich bliskich. Nie chciałam obarczać innych sobą, umościłam się w swoim nieszczęściu i czułam się tam doskonale, widząc wszystko w szarościach. Dziś nie wyobrażam sobie, że mogłabym dobrowolnie opuścić ten świat, będąc wciąż młoda i w pełni sił. Mam przecież tyle do zrobienia. Rozwinąć swoje talenty, może odnaleźć nieodkryte, przejść Bieszczady wzdłuż i wszerz, zobaczyć Neapol i Lizbonę, przeczytać wiele nowych książek albo wypatrzyć stare, których dotychczas nie znałam, przyczynić się, choć w niewielkim stopniu, do adopcji paru kociaków, doczekać się zwycięstwa Juve w Lidze Mistrzów, zrobić kilka naprawdę dobrych zdjęć i wreszcie nauczyć się włoskiego. Sami przyznacie, że jest co robić. Wytrwałość i konsekwencja są tu niezbędne.

Muszę przyznać, że upór ma w moim życiu dobre i złe strony. Dzięki niemu wciąż utrzymuję się na powierzchni, realizuję siebie, swoje zamierzenia, choć wiem, że pewnych rzeczy nie przeskoczę. Mimo to będę się starać robić wszystko, co będzie w moim zasięgu. W końcu nic nie tracę, a mogę jedynie zyskać. Jeśli się nie uda jedno, mogę po drodze poznać coś nowego. A nuż mnie to zafascynuje. To byłaby jasna strona, a ta ciemna? Czasem z zacięciem trzymam się podjętych decyzji i utartych zachowań, z różnych powodów. Całe szczęście zdarza mi się to coraz rzadziej.

Anna Piekut

Anna Piekut

Miłośniczka dobrych książek, długich spacerów, rowerowych wycieczek i futbolu. Kociara. Rękodzielniczka.

Komentarze