Umiar we wszystkim?

Moja ciotka zawsze dziwi się, że faceci muszą tyle pić. Często powtarza, że przecież można byłoby spotkać się kulturalnie, wypić po dwa drinki (!) i po prostu porozmawiać.

W internetowych dyskusjach często pojawia się taka złota rada: najlepiej zachować umiar. Rada ta byłaby faktycznie bardzo mądra, gdyby tylko nie była taka głupia. Gdyby umiar nie był tak potwornie mdły. Tak nieznośnie nudny. I tak totalnie mało interesujący.

Dwa drinki

Moja ciotka zawsze dziwi się, że faceci muszą tyle pić. Często powtarza, że przecież można byłoby spotkać się kulturalnie, wypić po dwa drinki (!) i po prostu porozmawiać. Ciotka nie wie, że faceta, któremu wystarczą dwa drinki na całą imprezę ze świecą szukać, a jak już się go znajdzie, to będzie to raczej pryszczaty nastolatek, a nie facet. Znam kilku przedstawicieli płci męskiej, którzy po prostu nie piją wcale (szanuję!), ale nie znam ŻADNEGO, który cieszyłby się kilkugodzinną nasiadówką, popijając jednego-dwa drinki. To po prostu żadna frajda i tyle.

Szkółka niedzielna

Inne powiedzenie, choć może nie powtarzane tak często, jak to o zachowaniu umiaru, brzmi: fantazje niech pozostaną fantazjami…. No kurwa mać, co to ma być? Szkółka niedzielna? Ktoś ma ochotę na szalony skok na bungee, kosztowny wyjazd na Syberię albo mniej typowy, niż się przyjęło, seks, i ma to wszystko pozostawić w sferze fantazji? Z jakiego tytułu? Żeby zachować umiar w realizacji pragnień? Zapewne. Bardzo, bardzo mądrze…

fot. Pexels, CC0

fot. Pexels, CC0

Power naps

Sen. Mój znajomy, gdy dowiaduje się, że znów nie odebrałem od niego telefonu, bo po prostu sobie spałem (zwykle ma to miejsce jakoś w okolicach godziny 14.00), zawsze powtarza, że prześpię całe życie. Ja z kolei zawsze mu odpowiadam, że jak już zapadam w sen, to na całego, a telefon wtedy wyciszam, bo wiem, że na pewno ktoś będzie do mnie dzwonił. Jak widać – nie mylę się. A przecież mógłbym stosować jakże modne teraz power naps – szybkie drzemki, wymyślone przez mądrych inaczej, po których można wrócić do pracy z nową energią. Myślę jednak, że miałbym koszmary wiedząc, że zasypiam tylko po to, żeby za moment jeszcze efektywniej zapierdalać.

Dwie kostki dziennie

Słodycze. Ooo – tu dopiero wskazany jest umiar! Co i rusz czytam rady dietetyków w stylu: możesz pozwolić sobie na czekoladę, ale nie więcej, niż dwie kostki dziennie. Podobieństwo do dwóch drinków nie jest przypadkowe, podobnie jak wniosek końcowy: to ja już wolę w ogóle nie jeść słodkości. Bo jeśli jem, to na serio. Pochłaniam na raz całe ptasie mleczko. Całą czekoladę (i to w wersji XXL). Kilogram chałwy. Pięć sztuk baklawy. Po co? Bo uwielbiam to uczucie, gdy od uderzenia cukru moja głowa aż płonie, a przytkane żyły błagają o litość. To jest życie! Umiar może się schować.

Reinkarnacja

Czytałem kiedyś jakiś ogólnie nudny tekst, z którego jednak zapamiętałem jeden naprawdę świetny fragment: jeśli reinkarnacja istnieje, proszę mnie w to nie mieszać!. Esencja mądrości, moi drodzy! Bo inne życie może będzie, a może nie. Bo nawet jeśli będzie, kto da nam gwarancję, że będziemy pamiętać o swoich niezrealizowanych fantazjach? Kto zapewni nas, że po raz kolejny spotkamy przeznaczoną nam osobę? Kto przypomni nam, kim byliśmy i czego pragnęliśmy? A nuż narodzimy się ponownie jako homar i wylądujemy na talerzu gościa, który nie ma pojęcia o umiarkowaniu w jedzeniu i piciu?…

Marcin Jaskulski

Marcin Jaskulski

Warszawiak. Z wykształcenia ekonomista. Autor powieści i poradników, bloger, copywriter.

Strona internetowa
www.contenido.pl

Komentarze