Szczekające...?

Obserwując kilku właścicieli psów stwierdzam, że to pies ich wyprowadza a nie oni psa.

Zawsze się zastanawiam co też ludzie widzą w tych małych pieskach. Najpopularniejsze są yorki, maltańskie, chiuaua, potem kundelki, a jeszcze teriery i pekińczyki. Rozdygotane łapki, wytrzeszczone oczka, specyficznie przystrzyżona sierść i jakieś gadżety przy obróżce. Niektóre są tak kieszonkowe, że ryzykuje się ich zgubieniem w nieco wyższej trawie podczas spaceru.

Oczywiście rozmiar jest kluczowym argumentem dla ich popularności. Dużo bardziej kompatybilny z niedużym mieszkaniem. Mały rozmiar, to mniej zje. Właściciele traktują je jak swoje małe dzieci, myją, czeszą, ozdabiają, wyprowadzają na spacer… tyle, że dzieci, nawet te małe, się wychowuje. Tak tak, już kilkulatek powinien wiedzieć kilka rudymentalnych zasad, jak nierzucanie się na obcych ludzi czy niegryzienie ich. Porównując małe dzieci do tych piesków, niestety, zauważam punkty wspólne. I jedno i drugie krzyczy, szczeka z najmniejszego powodu, brudzi po sobie w miejscach publicznych itp.

Nie to, że nie lubię dzieci i psów, ale nie lubię określonych zachowań jakie są ich udziałem. Ale nie ich winię, tylko rodziców, opiekunów, którzy za nie odpowiadają. Bo chyba mają, powinni mieć, większą świadomość niż ich podopieczni, choć obserwując kilku właścicieli psów stwierdzam, że to pies ich wyprowadza a nie oni psa.
Podobnie jak rodzice biegający za miotającą się chaotycznie pociechą.

Dorota Ułanek

Dorota Ułanek

Plastyk, historyk sztuki. Niezależny poszukiwacz i badacz. Absolwentka UAM. Fotograf-amator.

Komentarze