Surrealizm z rozsądku
Mózg szuka wzorców, logicznych powiązań, wytłumaczeń i wyjaśnień. Tak po prostu jest zbudowany. Co nie znaczy, że milczenie w naszej głowie nie oznacza nadchodzącej kanonady, gdy nasze puzzle się posypią.
- 06.02.2017
- Ludzie
- Niepoprawnie
Przypomniałem sobie ostatnio trzy pozycje, które zawsze napawały mnie niepokojem. Mowa o Głowie do wycierania Davida Lyncha, Begotten Edmunda Mehrige i Psie Andaluzyjskm Bunuela. Obejrzyjcie te filmy, jeśli chcecie zrozumieć, o czym będę pisał w kolejnych akapitach. Nie chcę Wam sprzedawać fabuły, zachęcać do wejścia w te światy, tylko podzielić się refleksją, jak wiele surrealizmu nas otacza. I czy można surrealizm ująć rozumem. Ale po kolei.
Ha! Teraz pewnie spodziewacie się wykładu z teorii surrealizmu. Nic z tego. Uważam swoich czytelników za inteligentnych, więc sami sobie poszukajcie i poczytajcie, co to takiego. Powiem tylko tyle – jeśli kręci Was liniowość, ścisłe wiązanie przyczyn i skutków oraz jasny i wyraźny przekaz – surrealizm nie jest dla Was. Ale dajcie mu szansę. Tylko nie zaczynajcie od wyżej wymienionych filmów. Bo wpadniecie w sam środek burzy, zamiast najpierw zrobić jej zdjęcie i zastanowić się czy chcecie jej doświadczyć.
Poczytaliście już o tym wariactwie, wiecie mniej więcej, o co chodzi? To jedziemy!
Surrealizm jest tak atrakcyjny dla niektórych, z prostego powodu. Nasze mózgi są zbudowane tak, żeby przyswajać z łatwością informacje, które spływają strumieniem. Logicznym, konsekwentnym. Surrealizm burzy te reguły i powoduje, że te strumienie są rozrywane, niszczone. I to może być niekomfortowe. Jest jednak nagroda. Bo jeśli uda nam się rozwikłać zagadkę scen, zgadnąć znaczenia elementów obrazu czy znaleźć wzór w utworze muzycznym – ośrodek nagrody w mózgu eksploduje. Dostajemy naturalny strzał substancji, które działają jak najlepsze stymulanty. Heroina, trawka czy inne produkty dla ćpaków się chowają. Czy możemy to jednak przenieść poza sztukę? Naturalnie.
Słyszeliście zapewne o teoriach spiskowych. Wiecie jak są zbudowane? Schemat jest prosty, surrealistyczny. Bierzemy dwa dowolne zdarzenia. Im bardziej od siebie oderwane faktologicznie, tym lepiej. Zestawiamy je razem i wymyślamy, w jaki sposób jedno mogło wyniknąć z drugiego. Jak jedno mogło spowodować drugie. Jeśli wymyślimy coś – pach! Mamy teorię spiskową. To nie tylko bardzo proste, ale żywcem wyjęte z surrealistycznego podręcznika. I spiski są satysfakcjonujące. Dla twórców, ale też dla odbiorców, którym proponujemy nić powiązania pomiędzy niezwiązanymi zdarzeniami, faktami. I „ujawnienie” takiego powiązania sprawia nam przyjemność. Tylko, tak jak zszycie prześcieradła z koszulką może być niezłym żartem, nie sprawia, że taka hybryda staje się funkcjonalna czy dobra.
Jeśli teraz wrócimy do surrealizmu. Może on być satysfakcjonujący dla ludzi, którzy (uwaga) lubią myśleć. I wbrew pozorom nigdy nie jest zlepkiem bzdur czy losowo dobranych elementów. Ma swój kształt, cel i intencje. Dla części to wystarczy, żeby szukać w takich formach czegoś więcej. Większość jednak nie znajduje w tak wysublimowanych formach wyzwania czy źródła przyjemności. A warto. Bo nie tylko uczymy się myśleć nieszablonowo, ale także rozwijamy nasza wyobraźnię i zmuszamy mózg do wysiłku na nieco innym, niż zwykle, poziomie.
Dlatego, jeśli szukacie nowych wrażeń, wyzwań czy treningu dla mózgu – polecam surrealizm w dowolnej formie. Jeśli nie zwariujecie, to się wzbogacicie. Mentalnie i kreatywnie. I zrozumiecie jeszcze jedną ważną rzecz. Faktów nie da się połączyć dowolnymi metodami czy „sznurkami”. Jakkolwiek byłoby to kuszące i sprawiające przyjemność – nie jest to droga do zrozumienia rzeczywistości. To jedynie sposób na uciszenie niemego krzyku, jaki podnosi mózg, gdy coś się nie klei. I nas to gniecie, dręczy, denerwuje. Wtedy dowolny element, pozornie pasujący do układanki, ucisza te wrzaski. Bo mózg szuka wzorców, logicznych powiązań, wytłumaczeń i wyjaśnień. Tak po prostu jest zbudowany. Co nie znaczy, że milczenie w naszej głowie nie oznacza nadchodzącej kanonady, gdy nasze puzzle się posypią. Ja lubię jak się wszystko rozwala, upadają teorie, sypią się zamki z piasku. Których w dzisiejszych czasach wyrasta bardzo dużo wokół nas… zdecydowanie za dużo. I surrealizm staje się niszą, sztuką zapomnianą, bo rozsądek podpowiada, że nic wokoło nie ma sensu.
Tylko, czy rzeczywiście tak jest?
Jakub Ciećwierz
Niedoszły absolwent kulturoznawstwa SWPS, korpo-szczur, internetowy szperacz i bloger.
Czciciel metalu, geek i niepoprawny mieszczuch.