Starość

Kiedy tak naprawdę się zaczyna? Po osiemdziesiątce, czy wcześniej? Czy początek rodzi się w głowie, czy raczej to kwestia metryki? A jeśli to przede wszystkim kwestia ducha, wnętrza, światopoglądu?

W ostatnim czasie zauważyłam nowy, bardzo pozytywny trend. Na stronach czasopism i w reklamach coraz więcej jest seniorek i choć nie lubię tego słowa, bo ono jednoznacznie kojarzy mi się z podeszłym wiekiem, w pełni akceptuję obrany kurs. W świecie, w którym jeszcze ciągle panuje kult młodości, photoshopa i skalpela, ten głos staje się niezwykle ważny. Jako osoba, która jeszcze młoda, ale już nieuchronnie zbliżająca się do półmetka obawiam się tej starości. Nie boję się zmarszczek i siwych włosów, bo te już posiadam. Boję się odstawienia na boczny tor, poczucia zmarnowanej szansy, przybrania formy lenia kanapowego i wreszcie zniedołężnienia na ciele i umyśle. Tylko czy muszę czekać do późnej starości, żeby się tak czuć?

Czasem mam wrażenie, że jestem przygarbioną staruszką, zmęczoną życiem i przeciwnościami losu, oczekującą kresu swych dni. Wtedy nic nie ma sensu, nic mnie nie cieszy i nie fascynuje. Ale tak szczęśliwie się składa, że jednak więcej jest tych momentów, kiedy jak osiemnastolatka, wierzę, że najlepsze dopiero przede mną. Skąd te pokłady optymizmu, nie wiem. Snuję plany o byciu pisarką, o domu w Bieszczadach i opuszczeniu miasteczka na zawsze. Z drugiej strony wiem, że brak mi odwagi do skoku na głęboką wodę. Wiem kim jestem, gdzie dorastałam i co w większości determinowało moje życiowe wybory. Nie, nie pogodziłam się z upływającym czasem, ale z nim nie walczę. Idę wciąż do przodu, raz mając wyraźną wizję przyszłości, a raz raczej za mgłą. Ostatecznie nie poddaję się i wciąż walczę. Pozwalam sobie na różne małe szaleństwa, a okresy ciemności staram się po prostu przetrwać. Uważam, że to oznaka młodości, przynajmniej umysłu.

fot. Anna Piekut

fot. Anna Piekut

Czym więc jest starość? Konserwatywne poglądy i brak chęci do zmiany zdania i postępowania? Myślenie, że czegoś nie wypada? Noszenie szarych i brązowych ubrań? Tutaj zdanie pewnie będą podzielone. Dla mnie starość to nie wiek, to stan umysłu. Kiedy nic mi się nie chce, nawet czytać – jestem stara. Kiedy robię coś, na co nie mam ochoty, bo nie chcę kogoś urazić – jestem stara. Kiedy czekam na kostuchę – jestem stara. Kiedy kupuję pomarańczowe trampki, kolorowe skarpetki albo wściekle różową koszulkę – jestem młoda. Kiedy po pracy idę na spacer – jestem młoda. Kiedy od miesięcy nie oglądam rano wiadomości, tylko słucham audiobooka – jestem młoda. Kiedy śmieję się w głos, zwłaszcza z siebie, kiedy pozwalam sobie na miłość, kiedy zachwycam się przyrodą, kiedy cieszą mnie zwykłe rzeczy, kiedy tworzę z radością – jestem młoda. Mogłabym tak wymieniać jeszcze długo, udowadniając w ten sposób, że ktoś chyba popełnił błąd w moim akcie urodzenia.

Mówią, że ruch czyni cuda, dodaje energii i odmładza, dlatego ja uwielbiam spacery. Moment, kiedy zamiast marszu czy jazdy na rowerze wybiorę leżenie przed telewizorem, powinien mocno mnie zastanowić. Wyjątkiem mogą być igrzyska sportowe, ale na szczęście te najciekawsze wydarzenia raczej odbywają się wieczorami. Do pozostania w domu zmusić mnie może także ulewa lub śnieżyca, ale nie jestem w tej kwestii jakimś wyjątkiem. Podsumowując… ruch, poczucie humoru (nawet lekko zabarwione złośliwością), pasje, dobre towarzystwo i bycie sobą powodują, że długo będę czuć się młodo.

Anna Piekut

Anna Piekut

Miłośniczka dobrych książek, długich spacerów, rowerowych wycieczek i futbolu. Kociara. Rękodzielniczka.

Komentarze