Spod podłogi

Łatwo jest zrezygnować z jutra. Ale czy to się opłaci? Co w przypadku, kiedy życie jest jedno, a po tamtej stronie jest tylko czarna otchłań, która wsysa kolejne ofiary.

W październiku br. miała miejsce premiera filmu w reżyserii Pawła Chary Mrożek. Życie warte jest życia. Był to powód do tego, żeby odświeżyć sobie twórczość pisarza. Przejrzałam na nowo dzienniki i przypomniałam sobie kilka jego cytatów, którymi dość często się posługiwał, wśród nich było powiedzenie, że jest „spod podłogi”, co traktował jako swoją wadę i chyba kompleks. Myślę jednak, że gdyby Sławomir Mrożek nie był „spod podłogi”, nie miałby tylu czytelników i nie przemawiałby do nas tak mocno.

O Mrożku krążą historie, o jego gburowatości, niedostępności itd. Ja jednak myślę, że każdy w nim dostrzegał to, co chciał. Bo kiedy chcemy na kogoś spojrzeć łaskawym okiem, to ktoś nam się wydaje jakiś milszy i ładniejszy. Ale kiedy chcemy na kogoś spojrzeć krytycznie, od razu widzimy jego wady. Jakoś tak mamy. Emanują z nas emocje i powracają jak bumerang. A często dostrzegamy u kogoś te kiepskie cechy, które z nas wylewają się, na co dzień.

Spodobało mi się zdanie, które znalazłam w Internecie, powiedział je kiedyś Jan Kott, polski krytyk i teoretyk teatru – Witkacy przyszedł za wcześnie, Gombrowicz jest obok, Mrożek pierwszy przyszedł w samą porę. I to na obu zegarach, polskim i zachodnim. Cieszę się, że mieliśmy szczęście żyć w tym samym czasie, co wielki pisarz.

Analizując biografię Mrożka, starałam się odnaleźć ideę jego życia, główną myśl. Poza tym szukałam części wspólnej Mrożka i innych polskich pisarzy i znalazłam ich podobieństwa i różnice, te literackie i życiowe. Jedno jest według mnie pewne, Mrożek kochał życie. I zdałam sobie sprawę, że bardzo cenię sobie właśnie tych artystów, którzy celebrują każdy dzień. Potrafią przyznać się do sukcesu i swojej wyjątkowości, nie posługując przy tym fałszywą skromnością.

Łatwo jest zrezygnować z jutra. Ale czy to się opłaci? Co w przypadku, kiedy życie jest jedno, a po tamtej stronie jest tylko czarna otchłań, która wsysa kolejne ofiary. Mam tu na myśli Kosińskiego, Hłaskę, Hamingwaya, a także reżysera Marcina Wronę. Jak pięknie jest dożyć. I choć w jakimś stopniu intryguje mnie ta ciemna strona Człowieka, jego reakcje na strach, obawy i samotność, to zdałam sobie sprawę, że bliższe mojemu sercu są osoby, które pomimo wszystko, żyją do końca.

Przypomniała mi się w tym momencie moja fascynacja szalonym Salvadorem Dali. Wiele osób irytował i nadal irytuje, a mnie bawi i zadziwia. Większej miłości Człowieka do siebie, nie znałam. To samouwielbienie jest pociągające. Twierdzę chyba podobnie jak Mrożek, że życie warte jest życia. I szczerze przyznam, że potrzebne mi były te informacje, ponieważ ostatnie doniesienia na temat Marcina Wrony bardzo mną wstrząsnęły. A Mrożek i, poniekąd, Paweł Chara, przypomnieli mi jak fajnie jest żyć. Mam to w pamięci, ale przychodzą takie chwile, wydarzenia, które chwieją naszą stabilnością i zastanawiamy się nad sensem istnienia. A sens jest głęboki, trzeba tylko chcieć go odszukać lub otworzyć mu drzwi do swojego umysłu. Wpoić sobie już na zawsze, że warto żyć i cieszyć się każdym dniem. One i tak są na swój sposób policzone, po co rezygnować z czegoś, co jest dane tylko raz.

No chyba, że…

Eliza Chojnacka

Eliza Chojnacka

Pisarka, felietonistka, laureatka Literackiej Przepustki Zwierciadła.

Strona internetowa:
www.elizachojnacka.pl

Komentarze