Park już czeka...

Zanim hippisi wszystko zepsuli, panowały jakieś reguły. Ludzie starsi akceptowali fakt, że są starsi. W cenie była elegancja, a nie ekstrawagancja. Czy było nudno? Może trochę, ale było też spokojniej i znacznie przyjemniej.

W jednym z wywiadów aktor Jan Nowicki stwierdził, że brzydzą go trzymający formę staruszkowie, bo starzeć trzeba się z godnością. Przesadził? Cóż – faktycznie trudno jest zachować godność, popylając po parku w kolorowym dresie. Zresztą nie tylko wtedy. Sport ogólnie jest upokarzający i podejrzany (ktoś powiedział kiedyś, że jogging to karanie siebie za szkielet w piwnicy…), no ale mamy przecież wiele innych sposobów na to, by robić z siebie kompletnych idiotów. I to bez względu na to, ile mamy lat...

Można? Można!

To już ten wiek… – stwierdził mój znajomy, gdy powiedziałem mu, że chciałbym kupić sobie czerwone sneakersy. Nieco się obruszyłem, jednak potem doszedłem do wniosku, że miał rację. Bo czerwone sneakersy to taki detektor facetów po czterdziestce: Patrzcie na mnie – można? Można!. Nie pytaj mężczyzny o wiek, po prostu sprawdź, jakie nosi obuwie… Ja w każdym razie zrezygnowałem z tego zakupu. Może po pięćdziesiątce się skuszę, gdy już do końca mi odbije…

Skąd hippisi wracają?

Zanim hippisi wszystko zepsuli, panowały jakieś reguły. Ludzie starsi akceptowali fakt, że są starsi. W cenie była elegancja, a nie ekstrawagancja. Czy było nudno? Może trochę, ale było też spokojniej i znacznie przyjemniej. Starszy człowiek (a kilka dekad temu taki na przykład czterdziestolatek był już człowiekiem starszym) z godnością siadał w bujanym fotelu, popijał wódkę albo koniak, może też zapalał fajkę. Dziś to nie przejdzie – alkohol szkodzi, tytoń zabija, a poza tym trzeba się poruszać. Park już czeka…

fot. Eli Puma, CC0

fot. Eli Puma, CC0

Jak zdziadzieć szybko i skutecznie?

Żeby nie było – wcale nie twierdzę, że na starość trzeba zdziadzieć. Przeciwnie – uważam, że trzeba robić wszystko, by tak się nie stało. Tylko, jak na ironię, to właśnie ograniczanie się i narzucanie sobie dyscypliny dziadzienie przyspiesza (rekordziści, zwykle pod wpływem ambitnych rodziców, niedomagają już w przedszkolu…). To, co sami sobie robimy, nader często nie jest dla nas przyjemne. Czasem wręcz przyprawia nas o mdłości. A o to nietrudno – wystarczy, że wpadniemy na przykład na kretyński pomysł, by jeść zdrowo, choć nienawidzimy warzyw (a owoce uwielbiamy, tyle że w szarlotce…). Trzeba uważać, bo już sam widok talerza pełnego zieleniny może nas zabić… Też tego próbowałem. To był najgorszy okres mojego życia. Dobrze poczułem się dopiero wtedy, gdy na kolację zacząłem jeść ogromną ilość dojrzewających serów, plastrów chorizo i zapiekanego chleba z masłem czosnkowym, popijając to wszystko czerwonym winem. Tak właśnie odzyskałem siebie…

Kto najbardziej uprzykrzy sobie życie?

Jestem w trakcie lektury, mądrej skądinąd, książki Atomowe nawyki Jamesa Cleara. Jedna z teorii, którą wysnuwa autor, mówi o tym, że warunkiem wytrwania w postanowieniach jest to, by były one zgodne z naszą osobowością. Jeśli więc zaczniemy robić coś, co totalnie nam nie leży, stosunkowo szybko się poddamy. Tymczasem ludzie rzucają się na głęboką wodę. Zupełnie jakby brali udział w jakichś zawodach, zwycięży ten, kto najbardziej uprzykrzy sobie życie. Do wyboru są m.in. lodowaty prysznic każdego ranka (przeplatany morsowaniem w jakimś pełnym syfu akwenie), w 100% roślinna dieta (żeby w miesiąc stracić sadło, na które pracowaliśmy przez dwie dekady), zasypianie przed 22.00 (i wstawanie o 4.30), totalna abstynencja (Dry January to dopiero początek) i przeczytanie 52 książek w rok (najlepiej tych do bólu nudnych). A, no i ten park…

Przestańcie się wygłupiać

Być może już przed lekturą tego tekstu zdążyliście się zorientować, które z Waszych noworocznych postanowień podjęte zostały nie z serca, ale z dupy. Gratuluję ich zarzucenia – to bardzo mądra decyzja! Mam też nadzieję, że pomogłem Wam rozprawić się z resztą poronionych pomysłów, które podjęliście pod wpływem alkoholu, w sylwestrową noc. To nie przejdzie, moi drodzy. Przestańcie się wygłupiać i odzyskajcie swoje życia. Odzyskajcie godność. Odzyskajcie samych siebie. Ja tymczasem wezmę lodowaty prysznic, zjem trochę przepysznego jarmużu z nasionami chia i biegnę do parku…

Marcin Jaskulski

Marcin Jaskulski

Warszawiak. Z wykształcenia ekonomista. Autor powieści i poradników, bloger, copywriter.

Strona internetowa
www.contenido.pl

Komentarze