Nuty kolorów
Na linię morskiego horyzontu mogę patrzeć nieskończoną ilość godzin. Dźwięki i kolory przyrody to niekończące się źródło inspiracji. Czyste piękno. Rozmowa z drugim człowiekiem, spojrzenie innego artysty na rzeczywistość, obejrzany film, przeczytana książka, dobry koncert czy obejrzane widowisko sceniczne karmi.
Z głębi snu indygo dociera syreni śpiew… Sen, który jeszcze przed chwilą był rzeczywistością, jawą – teraz jest zatrzymanym w pamięci ujęciem. Nuty kolorów, przenikanie barw jak linia melodyczna utworu – tworzą całość, ostateczny obraz symfonii na płótnie. Blask spadającej perseidy odbity w jeziorze, tantryczny taniec fal Bałtyku. Innym razem, złoty piasek plaż Portugalii, oddech oceanu i muśniętych czasem kamienic, słońce i błękit Krety, czy turkus Cypru, poprzez światło w odbitych taflach miejskiego bytu… – opowieści zapisywane w nakładających się warstwach farb. Rzeczywistość stapia się z iluzją, iluzja z rzeczywistością, trójwymiarowość abstrakcji. Biorę w dłoń minerał, kamień szlachetny, a w nim zakodowany czas i energia Ziemi, moc natury, ukryta przestrzeń w każdym z nich, różnorodność jak ludzkie charaktery. Kryształ górski, jadeit, turkus, jaspis, świecący labradoryt niczym zorza polarna. Namiastkę, kroplę tajemnicy, jakby przestrzeni „spoza” – (natchnienie?), której doświadczam podczas pracy, przelewam na płaszczyznę, staje się obrazem. Odczuwanie, zmysłów linia wokalna, ukryta w abstrakcji. Tak mogę opisać moje malarstwo.
Nieustannie czerpię inspirację z natury, np. ptasi śpiew czy trzepot ptasich skrzydeł w locie. Podróże, te dalsze i te bliższe, są dla mnie inspirujące. Spacer w pobliskim parku, nad jeziorem czy w lesie może spowodować twórczą falę inspiracji, którą przenoszę na płótno. Na linię morskiego horyzontu mogę patrzeć nieskończoną ilość godzin. Dźwięki i kolory przyrody to niekończące się źródło inspiracji. Czyste piękno. Rozmowa z drugim człowiekiem, spojrzenie innego artysty na rzeczywistość, obejrzany film, przeczytana książka, dobry koncert czy obejrzane widowisko sceniczne karmi. Słuchowiska radiowe – te uwielbiam szczególnie w trakcie dłuższej podróży samochodem, ale muzyka, ona powoduje, że przenoszę się w inną sferę, inną przestrzeń i rzeczywistość. Bez niej byłoby mi trudno, mogę nawet powiedzieć, że jestem od niej uzależniona, ale i ciszy potrzebuję.
Niedawno odwiedziłam Piękna Gallery, gdzie była prezentowana wystawa przedaukcyjna dzieł sztuki gigantów polskiego malarstwa współczesnego i nie tylko. Oczarowało mnie kilka prac na tej wystawie, np. Ireneusza Pierzgalskiego Bez Tytułu, Wojciecha Fangora E44, Stefana Gierowskiego Bez Tytułu czy Obraz DCVI, Teresy Pągowskiej Sen o pustym pokoju, Władysława Jackiewicza Pejzaż czy Jana Tarasina Bez początku i końca oraz dzieło, linoryt na papierze Stanisława Fijałkowskiego Studia Talmudyczne XVII. Piękna wystawa. Parę miesięcy temu odwiedziłam Pawilon Czterech kopuł. Muzeum Sztuki Współczesnej we Wrocławiu, gdzie zachwyciły mnie prace Marii Jaremy, zupełnie zatraciłam się w kontakcie z tymi dziełami, czas przestał istnieć. Podobnie miałam w Galerii Albertina, w Wiedniu, w której byłam parę lat temu, miałam podobne wrażenia obcując z płótnami Lyonela Feiningera czy Frantiska Kupki. W zeszłym roku w Muzeum Narodowym była prezentowana piękna wystawa dzieł Olgi Boznańskiej, a jeszcze wcześniej wystawa dzieł Marka Rothko, uwielbiam jego prace. Retrospektywna wystawa prac Wojciecha Fangora w Galerii DAP Domu Artysty Plastyka, w Okręgu Warszawskim ZPAP wywarła na mnie duże wrażenie. Wciąż zachwycam się obrazem Dziwny ogród Józefa Mehoffera, a od kliku dni wpatruję się w cykl obrazów Nightfall – Falling Water autorstwa Hiroshi Senju.
Od paru lat, wciąż wspominam wrażenia po obejrzeniu Teatru Tańca Piny Bausch – Tanztheater Wuppertal Pina Bausch w Teatrze Wielkim Opery Narodowej, w Warszawie. Niebywałe doświadczenie. Polecam, jeśli ktoś będzie miał okazję obejrzeć tę magię na żywo.
To są piękne momenty w kontakcie ze sztuką, ten zachwyt, którego nie jesteś w stanie przewidzieć i to, kiedy nastąpi, a gdy następuje, coś w środku unosi ducha „ponad”. Wciąż na nowo, pomimo: „wszystko już było”. Wiele dzieł mnie zachwyciło, nie sposób ich wszystkich wymienić. Nieustannie zachwyca mnie również muzyka, od J.S. Bacha, po współczesny chillout, uważam ją za język kosmosu, absolutu. Przyznaję, że jestem od niej uzależniona.
W sztuce najważniejsza jest prawda, głębia, energia – sztuka, powinna wzbudzać uczucia, powodować zamyślenie, pozostawiać ślad. Dla jednego odbiorcy śladem będzie wstrząs, nostalgia, dla drugiego ukojenie, piękno, a dla jeszcze innego, pożądanie. Odbiór pracy to sprawa subiektywna.
Patrzę na pędzle i płótna, czekają. Przede mną kontynuacja rozpoczętego cyklu obrazów, a także początek nowych cykli.
Kamila Kraus
Malarka, przedstawicielka sztuki abstrakcyjnej. Absolwentka Wydziału Artystycznego Instytutu Sztuk Wizualnych Uniwersytetu Zielonogórskiego. Prace malarskie Kraus znalazły uznanie w kraju i za granicą, Nowym Jorku, Wiedniu i Madrycie. Współpracowała z Natalią LL (Natalią Lach-Lachowicz) – artystką światowej sławy, intermedialną konceptualistką, z którą miała zaszczyt zetknąć się na studiach artystycznych we Wrocławiu, współtworząc oprawę muzyczną do jednej z fotograficznych prezentacji Natalii LL. Na scenie muzycznej natomiast jako solistka i aktorka współpracowała m.in. z Leszkiem Możdżerem. Jest autorką tekstów i współautorką muzyki do jej debiutanckiej płyty muzycznej Brajlem, wydanej w 2010 roku, na której wyśpiewuje także wiersze Haliny Poświatowskiej i Zbigniewa Herberta. Patronem medialnym projektu jest m.in. TVP Kultura, WP.PL, Sukces. Płyta jako pierwsza na polskim rynku muzycznym posiada teksty zapisane w alfabecie Braille"a. Do współpracy nad albumem zaprosiła, m.in. wybitnego aktora Wiktora Zborowskiego, z którym w duecie wyśpiewuje słowa Herberta.
Prace malarskie artystki można nabyć w prestiżowych galeriach sztuki: Piękna Gallery, Quadrilion oraz na stronie wirtualnej galerii sztuki Art Hunting.
Strona internetowa: www.kamilakraus.com.
Jestem sobie...
Zajmuję się...
Od niepamiętam kiedy robię...
Ponad wszelką wątpliwość jestem...