Nieplanowany wolny dzień...

Iluzoryczny luz wytrąconego z równowagi człowieka, przekształca się powoli w pewną obawę, której źródłem jest brak planu.

Przydzielone nam regulaminami dni wolne, to wcale nie tak mało czasu. Jeśli się je skrzętnie zaplanuje, wiele można z takiego odcinka życia wycisnąć. Choć typowe jest, że każdy pytany o urlop, chciałby mieć go znacznie więcej. Dlatego tak precyzyjnie i z wyprzedzeniem dni te planujemy, bo wydają się uciekać przez palce.

Kiedy tak płyniemy z prądem i ta nasza enigmatyczna bywalność tu i tam, zaskoczy nas i podsunie zmianę – nieplanowany dzień wolnego, to… zaczyna się dziać. Zreflektowanie się, że to bez mała dwanaście godzin frywolnej aktywności, nieco czasu zajmuje. Przecież, po co się z czymkolwiek spieszyć, skoro to niespodziewany, wolny dzień w środku tygodnia.

Iluzoryczny luz wytrąconego z równowagi człowieka, przekształca się powoli w pewną obawę, której źródłem jest brak planu. Jasne – spontaniczność nikomu nie szkodzi. Ale… na ile takiej bezwiedności można sobie pozwolić, skoro to tylko jeden dzień. Jutro już trzeba działać zgodnie z harmonogramem.

Zaszaleję sobie samolubnie, a przecież tak dawno rodziny nie odwiedzałam. Powinnam się z nimi spotkać. Spontaniczność – zmarnuję cały dzień na bezcelowe wygłupy, a takie duże mam zaległości we własnych interesach. Dobra, zrobię zakupy i nadrabiam swoje. Nie, po zakupach to już wieczór będzie. Kiedy ja ostatnio spędziłam wieczór przed telewizorem?

Nieplanowany wolny dzień..., fot. Wokandapix, CC0

fot. Wokandapix, CC0

Od wątpliwości, poprzez rozterki, aż do rozdarcia wewnętrznego i… zrobiliśmy się głodni. Przyszła pora na główny posiłek. Najedliśmy się bez pośpiechu, tym co lubimy, bo to przecież prezent od losu – nieplanowany dzień wolnego.

Po krzepiącym posiłku, zjedzonym w godziwych warunkach – nie w trakcie rutynowej gonitwy: Gdyby nie ten dzień wolnego w środku tygodnia, to nie wiem jakbym dała radę. Jestem naprawdę zmęczona. Mam wolne – powinnam po prostu odpocząć.

Siadamy na kanapie. O rety, jak tu brudno! Coś w tym domu wypadałoby zrobić. Tak nie można. Na podstawy musi się znaleźć czas. Przez ten cały rejwach… zapuściliśmy cztery kąty i już żadnym wolnym dla siebie nie można się tłumaczyć.

Odkurzamy. Żwawo idzie, ale ciemno się robi. Przecież nie będziemy w dzień wolnego wszystkiego sprzątać! To już taka pora, że pozostaje się poobijać. Nic nie trzeba planować, nigdzie się szykować. Nasz niespodziewany dzień wolnego minął. Całe szczęście, tyle z nim kłopotu było. Nie trzeba już kombinować, jak go do cna wykorzystać. Nie trzeba analizować. Nie trzeba rozpatrywać za i przeciw. Nic już nie trzeba, a od jutra – na szczęście wiem, co mam robić.

Katarzyna Wojtunik

Katarzyna Wojtunik

Prywatnie żona jednego męża, mama trójki chłopców.
Zawodowo blogerka, copywriter, freelancer, przedsiębiorca.
Najbardziej lubi po prostu pisać.

Strona internetowa
katarzynawojtunik.pl

Komentarze