Nie słuchaj głupot

Wsłuchując się w swoje wewnętrzne głosy, przestajemy zauważać to, co najważniejsze - nasze otoczenie. Zamiast analizować sytuację, słuchamy jakichś durnych podpowiedzi wewnętrznego JA.

Wejdź w kontakt ze swoimi uczuciami!, poszukaj odpowiedzi w sobie!, twoje wewnętrzne Ja wie najlepiej! – tego rodzaju dobre rady usłyszeć lub przeczytać można dziś dosłownie wszędzie. I nie do końca normalne ludzkie stado za radami tymi ślepo podąża. Efekt? Fanatyczna wiara we własną moc i własną mądrość. Czyli w rzeczy, na niedostatek których nasz gatunek (a więc także każda niemal jednostka ludzka) cierpi praktycznie od zawsze…

Figa z makiem

Pewien pisarz (nazwiska nie wymienię, żeby nie promować literatury, która nie jest wystarczająco cool) przekonanie o wewnętrznej mądrości podsumował mniej więcej tak: szukaj odpowiedzi w sobie odpowiednio długo, a przekonasz się, że… tam nic nie ma. Czyli mówiąc krótko: chcesz odpowiedzi? A figa z makiem! Zwłaszcza gdy mówimy o odpowiedzi właściwej. Bo owszem, jakąś znajdziesz na pewno. Jeśli jednak intuicja podpowiada Ci, że to jest TO, lepiej zawczasu każ jej się zamknąć.

fot. Activedia, CC0

fot. Activedia, CC0

Rześki powiew

Zrobię to, choćby się waliło i paliło! – kolejne motto życiowe wszystkich tych, którym wydaje się, że wiedzą już wszystko. Gdy pali się i wali, to, tak na zdrowy rozum, lepiej uciekać (żeby nie powiedzieć dosadniej), a nie upierać przy swoim. Ale delikwent zrobi to drugie. Dlaczego? Bo mu tak intuicja podpowiada. Czujecie ten rześki powiew głupoty? Wszystkie znaki na niebie i ziemi pokazują mu, że idzie w bardzo, ale to bardzo złym kierunku, ale on ufa swojej wewnętrznej mądrości. Jak Hitler, który zaufał wróżce, gdy ta powiedziała mu ein Moment!. Nie dość, że ostatecznie trwało to nieco dłużej, to na dodatek fatalnie się dla niego skończyło…

Zamiast działać

Wsłuchując się w swoje wewnętrzne głosy (czy to aby nie początki schizofrenii?), przestajemy zauważać to, co najważniejsze – nasze otoczenie. Zamiast analizować sytuację, słuchamy jakichś durnych podpowiedzi wewnętrznego JA. Zamiast działać – medytujemy. Zamiast zająć się życiem, zajmujemy się nawiązywaniem kontaktu z czymś, czego istnienia nikt nigdy nie udowodnił. Zamiast czerpać wiedzę z zewnątrz (chociażby z literatury), ufamy, że ktoś już napełnił naszą łepetynę mądrością absolutną. Phi!

Lek na całe zło?

Tam naprawdę nic nie ma. Nasza tak zwana intuicja, wewnętrzne odpowiedzi czy przeczucia to tylko wypadkowe wszystkich naszych wcześniejszych przeżyć i doświadczeń. Z tych ostatnich – owszem – powinniśmy wyciągnąć lekcję, ale to nie oznacza, że będą one lekiem na całe (przyszłe) zło. To jak z filozofią życiową – bywa przydatna, jednak w pewnych sytuacjach po prostu się nie sprawdzi. Możemy wtedy albo ją zmienić, dostosowując się do nowych warunków, albo dalej brnąć w bagno, które zgotowało nam życie. Wybór, jak zawsze, zależy od nas. Po części, w każdym razie…

Marcin Jaskulski

Marcin Jaskulski

Warszawiak. Z wykształcenia ekonomista. Autor powieści i poradników, bloger, copywriter.

Strona internetowa
www.contenido.pl

Komentarze