Nie pytaj o Polskę

Ale nie pytaj mnie proszę o trzecią. Bo tej nie znam, tylko o niej słyszę. To ona ma jednak największy głos, najsilniejszą ekspresję, to ona wyznacza struktury i ramy. Granice.

Nie pytaj mnie o kraj, w którym mieszkam, gdzie się urodziłam, skąd pochodzą moi przodkowie i przodkinie. Nie pytaj nie dlatego, że nie będę umiała powiedzieć dlaczego wciąż jestem z nią, jak śpiewał Ciechowski w swoim kultowym utworze. Nie pytaj mnie o Polskę dlatego, że nie do końca wiem czym ona teraz jest i ile jej jest, bo zdaje mi się, że przynajmniej dwie, może nawet trzy, podzielone, skłócone, w kilku warstwach rozsypane. Nie pytaj mnie o Polskę, bo trochę mi wstyd, a zarazem smutno, że wciąż jestem z nią, gdy stała się nie moim głosem, tylko spraw systemu, struktury, rządu i nierządu.
Ale jeśli już naprawdę mnie zapytasz, to odpowiem, jakie Polski znam. Bo mieszkam w kraju jakby potrójnym.

Jego pierwsza, prawdziwa warstwa to przestrzeń natury, to szepty roślin i drzew, które żyją tu dłużej niż my. To dzikie zwierzęta, nieprzebyte puszcze – choć tych już tak mało – to rzeki i wody stojące. To także ludzie, dzierżący rdzenne przekazy i wiedzę o tym, co zaklęte w cyklach przyrody trwa od wieków, co słucha serca i intuicji. To ludzie pachnący sianem, jesiennymi jabłkami i tradycją.

Potem jest druga Polska. Polska kultury, sztuki, literatury. To są miasta tętniące życiem, artystyczne dysputy, światowej sławy filozofowie, poeci i pisarze. Kreujący wprost z trzewi twórcy, działacze i społeczności wiążące się wokół bliskich sercu ideom. To ludzie, którzy pachną ciepłym deszczem, trochę tytoniem, trochę luksusem, a na dłoniach mają plamy po farbach lub atramencie.

fot. Krzysztof Kowalik, CC0

fot. Krzysztof Kowalik, CC0

Ale nie pytaj mnie proszę o trzecią Polskę. Bo tej nie znam, tylko o niej słyszę. To ona ma jednak największy głos, najsilniejszą ekspresję, to ona wyznacza struktury i ramy. Granice. To są miejsca spotkań, dyskusji, ustaw, tajne narady, medialny gwar, szum doniesień, zakazane teczki i nieformalne rozmowy. To garnitury, podsłuchy, mundury, mikrofony, nadajniki telewizyjne i radiowe. Ludzie pachnący potem zmieszanym z perfumami, o twarzach przesłoniętych maską postępu, kontroli i władzy. To tutaj rozgrywa się prawdziwy świat, prawdziwy kraj, prawdziwe życie. A przynajmniej tej warstwie Polski tak się wydaje. Dla mnie jest obca. Mam wrażenie, że nie tylko dla mnie. Obserwujemy te poczynania, te wielkie gry z daleka. Informacje są też dualistyczne, inne w sieci, inne w telewizji, inne w gazecie.

To walka na wielu frontach o jeden głos. Tymczasem życie ma głosów tysiące. Życie to nie powieść z jednym narratorem. Życie to miliardy głosów, biliony narracji. Nie pytaj mnie więc teraz o kraj, w którym tak mocno próbuje się przepchnąć jedną jedyną narracją, definiującą całą Polskę. Bo to pachnie bardzo brzydko, pachnie kłamstwem, ludźmi koczującym po lasach, szukającymi pomocy. Pachnie to wyperfumowanym świństwem wobec humanitarnych wartości. Jedna narracja jest fałszem. Nawet pisarze o tym wiedzą, jednolity narrator trochę wyszedł z mody. Jedna Polska też jest fatamorganą – nie będzie jednej wiejskiej sielanki, ani jednej miejskiej kultury. Nie będzie nade wszystko, i tego powinniśmy pilnować, jednej partii zagarniającej prawa do jednej narracji o tym jak i po co żyć. I kto może, a kto nie. Wielość perspektyw, szeroka percepcja to nasz przywilej. Zapytaj mnie o głos Polski, a będzie różnorodny, jednak najgłośniej przemówi potęga starej Ziemi i potęga Jej wolności i siły w Tobie.

Martyna Borowska

Martyna Borowska

Pasjonatka pisarstwa, filozofii wschodniej, hermetyzmu i mentalnej transgresji.

Otwiera słowem drzwi percepcji na alslowia.pl.

Komentarze