Must have...

Musisz mieć. Szał na buty, makijaż, fryzurę, torebkę a nawet gest, potrafi skołować każdego. Nagle nie masz wyboru, bo większość sprzedawców swój, mniej lub bardziej, markowy asortyment przestawia na to, co sprzedaje się najlepiej. Zalew.

Jeśli wybór ma polegać na tym co mi się podoba, to nagle stoi pod znakiem zapytania. Wtedy wypracowanie swojego, tak pożądanego indywidualnego stylu, zakrawa na ironię. Po prostu każdy to ma. W sieci od groma tekstów na topowy temat. No cóż, wymogi SEO robią swoje – rozumiem, ale żeby powtarzać niemal słowo w słowo? Bo to jest coś, co miał na sobie ktoś. Tyle, że ten ktoś założył to na chwilę, bo mu zapłacili. A my, w przeciwieństwie do nich, sami płacimy za to. Tak część celebrytów współpracuje z markami, tłumacząc to w dużym uproszczeniu. Czy jednak dodatki te są warte swojej ceny?

Zawieś się

Weźmy na przykład charmsy – malutkie zawieszki i koraliki modułowe do bransoletki. Emaliowane lub w wersji exclusive, inkrustowane kryształkami Swarovskiego, cyrkoniami, pozłacane, posrebrzane. Wdzięcznie zwisają z paska bransoletki. W horrendalnych cenach. Przypominające bardziej ozdobę dla dzieci, były reklamowane i noszone wszędzie. Ładny wzór, ale część osób po prostu nie lubi jak coś się majta przy nadgarstku. To raz. Dwa – taka cena za szkło, nawet tak wysokiej jakości jakim jest Swarovski, to moim zdaniem przesada. Tak tak, Swarovski to bardzo dobre gatunkowo i precyzyjnie obrobione szkło kryształowe, zaś cyrkonia (w przeciwieństwie do cyrkonu) jest syntetycznym kamieniem. Wydaje się, że w charmsach najwartościowszy jest użyty metal – srebro.

Każdy inaczej, wszyscy tak samo...

Obietnica zindywidualizowania swojej ozdoby przez różne konfigurowanie zawieszek blednie, gdy zobaczymy jak wiele osób je nosi. Matematycznie ilość kompozycji jest ograniczona a ludzie nie będą szukać unikalnych wzorów. Prędzej sięgną po to, co ma do zaoferowania najpopularniejszy sklep.

Jest moment, gdy cienka granica pomiędzy naturalnym preferowaniem ładnych zostaje przekroczona. Przekształca się wtedy w owczy pęd, bezmyślną masówkę. Niby kwestia indywidualnego wyboru, ale przy presji bycia modnym maleje samozaparcie a własne zdanie chwieje się w posadach. A to ostatnie by się przydało, przy szacowaniu realnej wartości kolejnego świecidełka.

Dorota Ułanek

Dorota Ułanek

Plastyk, historyk sztuki. Niezależny poszukiwacz i badacz. Absolwentka UAM. Fotograf-amator.

Komentarze