Młodzi i dość rozgniewani

Choć może dinozaurem nie jestem, to swoje lata mam. Mimo to, wydawało mi się, że pamiętam doskonale, jak to było zaczynać swoją przygodę w magicznym świecie miłości i wzajemnego zrozumienia, znanym szerzej jako kariera zawodowa. Myliłam się.

Jakiś czas temu, miałam przyjemność uczestniczyć w rozmowie z, między innymi, młodszą przedstawicielką mojego gatunku. Pomiędzy nią i pozostałymi uczestniczkami dyskusji znajdował się most długości mniej więcej ośmiu lat z dość sporymi filarami doświadczenia zawodowo-emocjonalnego. Początkowo, rozmowa kręciła się dość standardowo. Na pewno znacie ten schemat, ja coś mówię, ty coś mówisz, mówimy pojedynczo etc., etc. Łatwo i przyjemnie.
Och jak ja mam źle w pracy!
Och, a jak ja!

Nagle w drugim akcie kurtuazyjny schemat narzekania na swoje życie zostaje przerwany przez najmłodsze dziewczę w stadzie, czyli wspomnianą wcześniej protagonistkę, która oznajmiła wzdychając, że rozpoczęła pracę w C… w sumie nie wiem, czy wolno mi posłużyć się nazwą, więc przyjmijmy, że pracuje w sklepie z damskim pierdolnikiem, od rajstop po legginsy, biustonosze i inne. Pomyślałam wtedy No, praca jak praca. Błąd numer dwa.

Disclaimer
Zaczęłam pracę szybko, zaraz po osiągnięciu pełnoletności. Bez wiedzy, doświadczenia, za to pełna zapału! Żartuję oczywiście, większość kawiarni, w których w tamtym okresie pracowałam, wciąż wzbudza we mnie nudności i niestrawność… no może poza tymi, w których na stanowiskach „kierowniczych” dalej pracują te same pindy co wtedy i dalej zarabiają te same gówniane pieniądze co wtedy. Dlaczego te miejsca wywołują u mnie refluks?

1. Praca po 10 lub 12 godzin.
2. Pracę zaczynamy godzinę przed otwarciem lub kończymy godzinę po zamknięciu, ale ten czas nie liczy się jako godziny pracy.
3. Nigdy nie zrobisz kawy tak dobrze, jak pipa, która cię szkoli.
4. Nigdy nie posprzątasz tak dokładnie, jak pipa, która cię szkoli.
5. Właściciel będzie wiedział na twój temat tylko to, co powie mu pipa, która cię szkoli.
6. Czas na siku i śniadanie to terminy, które musisz na stałe wykreślić ze swojego słownika, są to od momentu rozpoczęcia pracy przywileje, które przysługują jedynie pipie, która cię szkoli.

I kiedy tak po całym miesiącu pomiatania i mobbingu dostawałam to śmieszne 1200 PLN wypłaty i tak byłam wdzięczna, że mogę zarobić jakiekolwiek pieniądze. Wdzięczna…

fot. Adam Sherez, CC0

fot. Adam Sherez, CC0

Kiedy tak słuchałam tego, jak bardzo młoda protagonistka historii jest wymęczona, zestresowana i koniec końców pozbawiona życia prywatnego przez nieludzkie godziny pracy za oszałamiającą wypłatę pozwalającą na wynajęcie kawalerki o wielkości trzydziestu metrów kwadratowych i… nic ponadto, poczułam dziwne ukłucie gdzieś na dnie żołądka. Flashbacki stopniowo zaczęły zagłuszać słowa sączące się dookoła mnie, a pompowana do żył furia powoli rozgrzewała mi ciało, powodując znany już wszystkim moim znajomym rumieniec poprzedzający wylew niekontrolowanej i nie tłumionej hamulcami moralnymi agresji.

Wkurwiłam się. O jakże chciałam wydusić z siebie chęć rozjechania tych pip, które stały jej podczas dni próbnych nad głową, zamiatając nimi jednocześnie podłogę, na oczach tej młodziutkiej dziewczyny. Nagle stało się coś, czego świadkiem nie byłam jeszcze nigdy wcześniej w całym moim dotychczasowym życiu. Wszystkie dwanaście osób uczestniczących w rozmowie, posiadających wątpliwej przyjemności początki kariery zawodowej za sobą, podniosło taką wrzawę, że miałam problem z rozpoznaniem, wśród ich krzyków, swoich własnych myśli. Przekleństwa, złośliwości, pytania retoryczne, wiecie, takie z serii I co? Pewnie jeszcze się przyjebali, że źle? Kończone zazwyczaj opowieścią z własnego życia i wiele innych melodii stanowiących miód na moją duszę spowodowały, że chyba po raz pierwszy w życiu, nie odezwałam się słowem. Stałam, patrzyłam i nadziwić się nie mogłam. Powtórzę raz jeszcze, dwanaście osób. Dwanaście różnych zawodów, inne miasta, inny wiek i inne ekipy. Wszędzie te same wspomnienia.

Jasne, że nie wszystkie z pierwszych posad takie były i nie zawsze współpracownicy okazywali się bandą wałów, ale jak to jest, że dość spory kawałek życia, bo średnia opisywanych sytuacji działa się mniej więcej na przestrzeni roku, pozwalamy sobą pomiatać ze strachu przed utratą tak gównianej pracy? Kiedy patrzyłam ile żalu i poczucia skrzywdzenia wylewa się z tych młodych, bo dwudziestoparoletnich ludzi, zaczęłam się zastanawiać dlaczego? Kto nam wpoił takie wartości? Sami postanowiliśmy pozwolić się tak traktować? Kiedy z tego wyrastamy? Czy z tego wyrastamy?

Was również z tym pytaniem i poczuciem niesmaku pozostawiam.

Paulina Jarczok

Paulina Jarczok

Lubiący wyzwania korposzczurek, artystka i wizjonerka.
Pełna pasji samozwańcza pani psycholog, kochający ludzkość malkontent i mizantrop.

Komentarze