Literatura na straży wartości

Lubię czytać książki dla samej wartości słowa i tego, jakie historie może ono przekazywać. Zatapiam się w opowieści snutej przez autorów i autorki dzieł literackich, a one w mojej głowie rozrastają się na tysiące symboli, skojarzeń, porównań i odniesień.

Literatura nie jest zero-jedynkowa, jest wielowymiarowa. Ostatnio nauczyłam się, że jednym z jej istotnych wymiarów jest aspekt moralny. W sumie nie powinno to nikogo dziwić, wszak to dlatego w szkołach mamy określony zestaw lektur. Czy słusznie dobranych? Niekoniecznie, ale idea jest właśnie taka – budować w młodych kręgosłup moralny.

Czytane książki wpływają na nasz sposób myślenia i działania, a nawet jeśli nie tak dosadnie – to na poziomie podświadomym. Współcześnie coraz wyraźniej rysuje się przed nami to, jak wielka odpowiedzialność ciąży na pisarkach i pisarzach. Równocześnie mogą być oni głosem społeczeństwa, mniejszości czy choćby prawdy historycznej oraz... głosem wyobraźni, oniryzmu, dziecięcej niewinności, magii dostrzeżonej w codziennym życiu.

fot. Fahrul Azmi, CC0

fot. Fahrul Azmi, CC0

Na początku października swoją oficjalną działalność rozpoczęła Fundacja Olgi Tokarczuk, ogłaszając cztery filary swojej działalności. Są to Czułość, Twórczość, Równość, Przyszłość. A wśród działań, na których szczególnie fundacja pragnie się skupić, wymieniono: działalność artystyczno-literacką, wsparcie kobiet, ochrona praw zwierząt i środowiska. Po miesiącu od inauguracji widzimy, jak proroczo ważne są tematy zainicjowane w debacie publicznej przez zarząd fundacji.

Osoby zaangażowane w świat słowa i tego, co słowem można przekazać zdają sobie nie od dziś sprawę z tego, że mają wpływ na społeczeństwo. Nawet jeśli czasem dotyczy to jednostek, środowiska rodzinnego, lokalnego czy grona przyjaciół – warto zacząć brać radykalną wręcz odpowiedzialność za swoją twórczość. Nawet jeśli jej treść i temat odbiega od górnolotnych wartości – przecież nie chodzi o to, by popadać w patetyzm i zapominać o dobrym kryminale czy tomiszczach fantasy. Chodzi raczej o to, by twórca sam przed sobą wiedział, co nim kieruje przy pisaniu, z jaką emocją do niego zasiada i co kryje się pod podszewką samego słowa.

Nie każdy chce być prorokiem i zmieniać świat, ale każdy żyje na tym świecie i swoimi wyborami (choćby czytelniczymi) podsyca ogień w tym czy w innym miejscu. Gdyby nie to, że raz na jakiś czas ktoś ze znanych twórców powie kilka kontrowersyjnych słów lub wygłosi przed całym światem drogocenną przemowę (jak to uczyniła Tokarczuk przy odbieraniu Literackiej Nagrody Nobla) – inni ludzie nie odczuliby, jak wielkiej odwagi wymaga bycie w swojej prawdzie i kierowanie się określonymi wartościami.

Martyna Borowska

Martyna Borowska

Pasjonatka pisarstwa, filozofii wschodniej, hermetyzmu i mentalnej transgresji.

Otwiera słowem drzwi percepcji na alslowia.pl.

Komentarze