Kontemplacja zmiany

Wielkie religie odbijają się w sobie, kalkują swe imperialistyczne zachowania, te mniejsze zostają zniekształcone przez ich bożków i tak trwa to w obłędnym Danse Macabre...

Dziś rozważam na temat zmiany paradygmatu, myślenia, schematów zachowań, które młodsze pokolenia wprowadzają do świata. Nie tylko one oczywiście – social media robią swoje, sama sieć również. Nowe podejście do wielu spraw przynosi rewolucje na polach takich, jak świadomość ekologiczna, geopolityczna, równościowa i wyznaniowa. Podążamy zamaszystym krokiem ku wolności przekonań, myślenia i działania niezależnie od narzuconych z góry norm. Nie piszę oczywiście o normach etycznych, bo o tych zdaje się część starszego pokolenia nieco zapomniała.

Jakie życie rysuje się przed nami w tym kontekście? Czy będziemy tak jak dawniej świętować Boże Narodzenie? Czy ułożymy w koszyczku wielkanocne jajka? Czy wyjdziemy na ulice w czasie Marszu Niepodległości? Czy może bliższe nam będą globalne święta i nastroje, a Święty Jan, Mateusz, Łukasz, Marek i inni – będą zmuszeni pozostać świętymi w gronie swych wyznawców? Czy hinduskie Diwali zawita ze swymi światełkami i lampionami na polskie rzeki, a indiański Taniec Słońca stanie się codziennością dla wiejskich społeczności?

fot. Noah Holm, CC0

fot. Noah Holm, CC0

Może się okazać, że granice pomiędzy tym, co światowe, a lokalne są mimo wszystko bardzo cienkie. Oto czczenie słońca było podstawową, zaraz obok celebracji płodności ziemi, religią naszych przodków. To, co inne kultury zachowały, co praktykują lub spisują, i u nas istniało w swoich formach i odmianach. Wielkie religie odbijają się w sobie, kalkują swe imperialistyczne zachowania, te mniejsze zostają zniekształcone przez ich bożków i tak trwa to w obłędnym Danse Macabre, Tańcu Śmierci, bo do tego ostatecznie i tak idziemy.

Dlaczego więc przywiązanie do schematów w działaniu, myśleniu i podejmowaniu decyzji w oparciu o zewnętrzne autorytety, przychodzi nam tak łatwo?

Daje to oparcie, poczucie bezpieczeństwa, tak jak niegdyś dawała nam to religia albo rytuały. Wydaje nam się, że jesteśmy częścią wspólnoty i szybko zapominamy, że ta wspólnota jest czymś, co tworzy się od każdej jednostki i promieniuje na najbliższe otoczenie. To my jesteśmy wspólnotą, to my nadajemy rytm życia, działania, rewolucyjnych zmian – naszej rodzinie, najbliższym przyjaciołom. I oni nam – przeplatamy się w tym tak, jak od wieków inni ludzie. I teraz warto kontemplować, czym faktycznie emanujemy na otoczenie. Czy jest to marazm, zastój i ślepe zapatrzenie w dyskursy czy może świadomość, humanizm, otwartość i balans? I czym emanują na nas bliscy, czym ci, których z uporem słuchamy, obserwujemy, oglądamy? Niech zmiana myślenia na pełne wolności i swobody wejdzie nam w nawyk, by zarazić nią kolejne pokolenia!

Martyna Borowska

Martyna Borowska

Pasjonatka pisarstwa, filozofii wschodniej, hermetyzmu i mentalnej transgresji.

Otwiera słowem drzwi percepcji na alslowia.pl.

Komentarze