Konsumpcyjne święta?

Zamiast radośnie, robi się nerwowo. Wydawanie pieniędzy staje się trudniejsze, kosztuje nas, oprócz konkretnej kwoty, dodatkowe jednostki czasu i emocji...

Koniec roku błyszczy w świetle lampek choinkowych, miejskich dekoracji i iluminacji zawieszanych na placach i prywatnych posesjach. Magiczny czas świąt sprawia, że każdy z nas znajduje w sobie więcej ciepła, radości i życzliwości. No, chyba, że w tym czasie wszedł do centrum handlowego.

Tłumy w sklepach spożywczych, supermarketach i stoiskach z rybami. Dziesiątki ludzi w obuwniczych, odzieżowych, z elektroniką, książkami, zabawkami i ozdobami świątecznymi. Wszyscy ciągną po atrakcyjne, ciekawe, angażujące prezenty, kupują nowe ubrania, żeby dobrze wypaść przed rodziną, robią ogromne zakupy, żeby zachwycić świątecznymi potrawami. Spacerują, szukają, kłębią się między regałami, stoją w kolejkach. I czasem całkiem nie-świątecznie reagują na siebie nawzajem.

Zamiast radośnie, robi się nerwowo. Wydawanie pieniędzy staje się trudniejsze, kosztuje nas, oprócz konkretnej kwoty, dodatkowe jednostki czasu i emocji, ale i w tym można poczuć wyjątkową atmosferę. Bo każdy chce, aby ten konsumpcjonizm dał coś więcej: nie tylko fantastyczny prezent, ale wdzięczność, miłość i ciepłe uczucia przekazywane drugiej osobie. Nie tylko elegancki wygląd, ale też szacunek do uroczystości i osób, z którymi spędziliśmy święta. Nie tylko wykwintne dania, ale podkreślenie szczególnego czasu, który przeżyliśmy wspólnie.

I mimo, że wcześniej kosztuje nas to wiele nerwów to, tak, właśnie teraz pieniądze dają szczęście.

Ewelina Matug

Ewelina Matug

Menadżer kultury zafascynowana kulturą, wysoką i popularną.

Miłośniczka blogów, seriali, jogi i dobrej kawy.

Komentarze