Jesień będzie gorsza niż wiosna
2020 rok był okropny? 2020 rok jeszcze się nie skończył.
Czasem mam taką fantazję, że wracam 31 grudnia i ostrzegam samą siebie przed wszystkim, co się wydarzy. Jedną z tych rzeczy jest ta nieszczęsna pandemia. Ona się nie skończyła, ona dopiero się rozkręca.
Wiosna była trudna, ale potrafiliśmy być solidarni i wspierający. Byliśmy twórczy i ratowaliśmy się poczuciem humoru i kulturą online. Teraz jesteśmy już zmęczeni i mamy dość. Jesień potrafi być ciężka nawet bez pandemii. Jest szaro, pada deszcz i szybko robi się ciemno. Nie wiemy, kiedy to wszystko się skończy. Nie ma w nas już tej świeżości, energii, zapału, które towarzyszyły nam pół roku temu. Dlatego boję się, że najgorsze dopiero przed nami.
fot. Annie Spratt, CC0
Nasze babcie i dziadkowie mieli gorzej. Przeżyli wojnę, która trwała 6 lat i każdego dnia mogli ich zastrzelić na ulicy albo zabrać do obozu koncentracyjnego. Kiedy o nich myślę, to wstyd mi bać się epidemii, zakazów, obostrzeń, odwołanych lotów. A jednak się boję. O siebie, o innych. I wiem, że wiele osób boi się sto razy bardziej niż ja. I o nich się martwię najbardziej. Martwię się, jak sobie poradzą.
Nie piszę tego, żeby wprowadzać Was w wisielczy nastrój. Ale żeby przygotować się na ciężkie czasy – zrobić zapasy. Naładować i podzielić się miłością. Wysyłam Wam dużo wirtualnej miłości, możecie korzystać z niej do woli, bez względu na to jak chujowo będzie na świecie. Obiecuję, że będę starała się być dobra dla innych.
Bądźmy dla siebie dobrzy. Nie krzyczcie na kasjerki w sklepach, kiedy każą Wam zakładać maseczki. Tej jesieni będziemy potrzebować jeszcze więcej ciepła. Dawajmy je sobie. Bądźmy życzliwi i wyrozumiali.
Życzmy sobie dobrze.
Bądźcie bezpieczni.
Bądźcie zdrowi.
Bądźcie spokojni.

Katarzyna Durajska
Etnolożka, lokalna aktywista, copywriterka. Wierzy w odwagę, wrażliwość i siostrzeństwo. Kolekcjonuje filiżanki.