Jak nie zejść ze sceny niepokonanym?

Wiele lat bez nowej płyty, zarabianie na trasach koncertowych i sprzedawaniu koszulek... Aż w końcu szczęśliwie przychodzi nagranie albumu lub singla, którym przypominają o swoim istnieniu.

Budka Suflera bezapelacyjnie jest jednym z najbardziej znanych i zasłużonych polskich zespołów rockowych. Od debiutanckiego Cienia wielkiej góry przez przeszło 40 lat swojej działalności kapela gościła w wielu rozgłośniach radiowych, występowała na licznych festiwalach i koncertach w Polsce i za granicą. Nagrane przez zespół płyty, takie jak Za ostatni grosz, Giganci tańczą czy Bal wszystkich świętych na stałe trafiły do kanonu polskiego rocka. Oficjalnie zespół zakończył swoją działalność trasą pożegnalną w 2014 roku… Jednak czy aby na pewno? 20 listopada 2020 roku premierę miał album 10 lat samotności, co świadczyło by o tym, że Budka zamierza kontynuować swoją karierę. Kilka miesięcy wcześniej zmarł wieloletni klawiszowiec i lider zespołu – Romuald Lipko. Czy takie działania pozostałych członków zespołu mają w tym wypadku sens?

Trudno odpowiedzieć twierdząco na takie pytanie. Mimo że 10 lat samotności ma ciekawe momenty, zapewne inspirowane klasycznymi brzmieniami progresywnego rocka, jak i nowinkami muzycznymi, to jednak trudno tutaj mówić o prawdziwej Budce Suflera. Bez pomysłów Lipki i wokalu Krzysztofa Cugowskiego nie jest to już to samo. Niestety.

Ten ostatni, mimo licznych perypetii z zespołem i wyrzucenia z niego pod koniec lat 70., był chyba najbardziej charakterystycznym ze wszystkich wokalistów grupy. Muzyk w jednym z wywiadów stwierdził, że śpiewać będzie prawdopodobnie do śmierci, twierdząc, że emerytury dla muzyków w naszym kraju nie są zbyt wysokie, o ile w ogóle istnieją. Zgodnie z tą myślą skupił się na karierze solowej i koncertowaniu. Takie rozwiązanie wydaje się bardzo sensowne i uczciwe wobec fanów. W odróżnieniu od pozostałych członków obecnej Budki, z których kilku nie było jeszcze na świecie, gdy pozostali grali pierwsze próby…

Budka Suflera, Gdańsk, Plac Zebrań Ludowych, 14 sierpnia 2005, fot. Kasia, CC BY 2.0

Przykładów zespołów, które kontynuują swoją działalność do samego końca, jest oczywiście znacznie więcej. AC/DC, Rolling Stones czy Yes to tylko niektóre z nich. W przypadku niemal każdego takiego wykonawcy występuje podobny schemat: wiele lat bez nowej płyty, zarabianie grubych pieniędzy na trasach koncertowych i sprzedawaniu koszulek… Aż w końcu szczęśliwie przychodzi nagranie albumu lub singla, którym przypominają o swoim istnieniu. Praktycznie zawsze takie wydawnictwa nie niosą ze sobą czegoś odkrywczego i rozwijającego, co pchałoby muzykę do przodu. Przypadek Budki Suflera jest jeszcze smutniejszy, ponieważ muzycy, trasą w 2014 roku, w tym fenomenalnym występem na Przystanku Woodstock, planowali godnie pożegnać się z fanami. Wielbiciele tego zespołu mogli się po prostu poczuć oszukani.

Takie działania muzyków tej klasycznej kapeli niosą ze sobą jeszcze większą, pozornie niewidoczną konsekwencję. Każda interesująca się polską sceną muzyczną osoba może dojść do wniosku, że rynek od wielu lat jest zabetonowany przez licznych dinozaurów. Wielu z nich to twórcy wybitni – z ogromnym wkładem w rozwój polskiej kultury – których dzieła towarzyszyły wielu Polakom w trudniejszych i łatwiejszych chwilach. Jednak dzisiaj mają jeden podstawowy problem, jakim jest złapanie kontaktu z kolejnym pokoleniem słuchaczy. To ostatnie z kolei również jest pełne pomysłów, które chciałoby pokazać szerszemu gronu odbiorców. Niestety zbyt zdrewniała scena nie jest tutaj pomocna…

Mateusz Derecki

Mateusz Derecki

Basista w zespole Octopus Ride, aktywny słuchacz i analityk Dobrej Muzyki, wielbiciel wycieczek pieszych i rowerowych.

Komentarze