Intuicja

Postawmy sprawę jasno, jest podła. Szczyci się, że ma zawsze rację, że widzi więcej. Ja bym ją postawiła pod sąd i oskarżyła o nadmierną prawdomówność, dociekliwość i do tego kompletną bezkarność.

Wnioskuję o najwyższy wymiar kary – milczenie na wieki wieków. Swoje stanowisko uzasadniam tym, iż obwiniona w najmniej odpowiednim momencie, w zupełnie nieodpowiednich okolicznościach, brutalnie i szczerze oznajmia swoją prawdę. Nie liczy się z moimi uczuciami, samopoczuciem i ogólnym stanem. Okrutnym przykładem niech będzie fakt, że w dniu moich 40 urodzin, spędzanych w Rzymie, intuicja prosto, zwięźle i bez zbędnych ozdobników oznajmiła z wrzaskiem, że ja z tym mężczyzną już długo nie będę. Pamiętam, jak ją wtedy skarciłam, bo przecież to wydawało się niemożliwe.

A jednak. Upłynęły 2 lata i wszystko rozsypało się jak domek z kart. Tylko czy naprawdę musiała to wyjawić w tym pięknym mieście, w tak szczególnym dla mnie dniu? Nie mogła wcześniej, albo później? Oskarżam ją o brak litości i niezrozumienie. Na to intuicja ma jedną odpowiedź: przecież to była prawda. Wiedziałaś to już wcześniej, ale nie chciałaś dopuścić do przytomności serca.

Chytra sztuka, niełatwo będzie ją pokonać – myślę. Możliwe, że wiedziałam, ale raczej nie, a nawet gdyby, to raczej uzmysłowiłoby mi to doświadczenie i poczynione na przestrzeni lat obserwacje. A intuicja na to, że ona także z tego czerpie wiedzę, a ponadto bierze jeszcze pod uwagę uczucia. Bezczelna. Pyta mnie, czy lepiej poznać smutną prawdę, czy żyć w kłamstwie i bezsensownej nadziei? Przyszłość i tak nadejdzie, czy tego chcę, czy nie. Zostaw za sobą sztywne przekonania, schematy, uwolnij myśli, posłuchaj wewnętrznego głosu. Bądź sumą swoich przeżyć, uczuć, przekonań. Czasem po prostu odpuść, bo ja wiem, co jest dla Ciebie dobre, pochodzę z Twojego wnętrza, ciągnęła swój monolog niczym linię obrony. To, co mówi, jest dość przekonujące i bardzo poważnie myślę o tym, aby wycofać swój pierwotny postulat. Ostatecznie ulegam jej, bo intuicyjnie wiem, że ma rację.

fot. Anna Piekut

fot. Anna Piekut

Często zdarza się tak, że wewnętrzny głos wręcz wrzeszczy, aby czegoś nie robić, nie mówić. Nie można go nie usłyszeć. Nie umiem tego nazwać, ale słucham tego głosu. Nawet jeśli można to jakoś racjonalnie wytłumaczyć, lękiem, doświadczeniami, czy wręcz dedukcją, to nie ma powodu, dla którego nie powinnam go posłuchać. Wszystko to składa się na moje postrzeganie świata. Ja wierzę, że to jest coś więcej, coś jak szósty zmysł, wrodzona cecha. Nie mogę powiedzieć, że zawsze tak miałam, skłamię, gdy powiem, że mam tak, bo zaczęłam nad sobą pracować, medytować itp. Nie, to się po prostu pojawiło, ale czasem znika.

Są dni, kiedy intuicja milczy, nie uroni jednego słowa. Dlaczego tak się dzieje? Nie wiem. Może w niektórych sytuacjach nawet ona nie wie, jak postąpić. Może musi zebrać dane, przeanalizować i dopiero potem wydać wyrok? Czy wtedy nie zaprzeczałoby to idei intuicji? Myślę, że nie, bo intuicja to suma doświadczeń, empatii, uczuć i tego czegoś, co nadaje jej ostateczny kształt i smak, tego co niewiadome.

Anna Piekut

Anna Piekut

Miłośniczka dobrych książek, długich spacerów, rowerowych wycieczek i futbolu. Kociara. Rękodzielniczka.

Komentarze