Grudzień, styczeń i Blue Monday

Spójrzcie na ten spaczony, styczniowy świat. To nie tylko miesiąc złudzeń, ale też zapominania. Zapominania o tym, że jest się w nim dokładnie tą samą osobą, którą było się w grudniu.

Nie lubię stycznia. Nie lubię go, bo wszyscy dostają wtedy głupawki. Głupawki-osiągawki. Cele, zadania, wyzwania. Szybciej, wyżej, dalej. Mocniej, jeszcze mocniej, aż do zawału… Styczeń jest pełen fałszywych nadziei. Jest do cna przesiąknięty złudzeniami. Jest po prostu miesiącem parszywym i niegodnym tego, by w ogóle w jego trakcie wstawać z łóżka. Co innego grudzień…

Grudzień – miesiąc prawdy

Jak ja uwielbiam ten miesiąc. Jest tak cudownie nasączony rezygnacją. Jest taki... ludzki. Jest miesiącem, gdy wszystko zwalnia. Gdy każdy mówi sobie: e tam – odpuszczam. Pozwala nam zaakceptować smutny fakt, że się nie udało i już raczej się nie uda. Że polegliśmy. Jednak w tym poddaniu się jest coś fascynującego i pięknego zarazem. Daje nam ono szansę na zrozumienie, że być może do niektórych rzeczy po prostu się nie nadajemy. Że może nie warto po raz kolejny umieszczać ich na liście noworocznych postanowień. Że może czas dorosnąć. Zaakceptować pewne rzeczy. Schować do szuflady nierealne plany i marzenia. Tak, wiem, to niezgodne z nowoczesną filozofią, zaczerpniętą z Sekretu i z poradników życia, pisanych przez nastolatków. I przez dorosłych. O mentalności nastolatków…

Grudzień, styczeń i Blue Monday, fot. Myriam-Fotos, CC0

fot. Myriam-Fotos, CC0

Styczeń – miesiąc zapominania

Spójrzcie na ten spaczony, styczniowy świat. To nie tylko miesiąc złudzeń, ale też zapominania. Zapominania o tym, że jest się w nim dokładnie tą samą osobą, którą było się w grudniu. Z tymi samymi lękami i ograniczeniami. Z tym samym pakietem cech charakteru i tymi samymi niedoskonałościami. Że co? Że praca nad sobą? Jak najbardziej, ale nie zapominajmy przy tym o realistycznym podejściu. REALISTYCZNYM. A nie, że w styczniu to ja zacznę biegać i do lutego stracę 20 kilo. Te 20 kilo taka niezrównoważona psychicznie osoba nabierała zwykle przez co najmniej rok, częściej nawet przez kilka lub kilkanaście lat. No to niby jak chciałaby się ich pozbyć w miesiąc?…

Blue Monday

Na szczęście najsmutniejszy dzień w roku 2019 nastąpi już 21 stycznia (w każdym roku jest to inna data – Blue Monday zawsze wypada w trzeci poniedziałek miesiąca). Opracowany przez brytyjskiego psychologa Cardiffa Arnalla algorytm wskazuje, że to właśnie tego dnia najwięcej osób uskarża się na złe samopoczucie. Nie wynika to jednak wyłącznie z małej ilości słońca i zbliżającego się nieubłagalnie terminu spłaty zobowiązań, takich jak chociażby zaciągnięty na święta kredyt. Jedną z głównych przyczyn jest również perspektywa niedotrzymania postanowień noworocznych. Nie rozumiem, o co ludziom chodzi…

Koniec wygłupów!

Jeśli ktoś nie umie odmówić sobie słodyczy przez 21 dni, nie potrafi przez te trzy tygodnie wybrać się do klubu fitness, nie rzucił palenia albo nie zaczął jeszcze przez ten czas pisać swojej powieści, to oznacza tylko tyle, że jego noworoczne postanowienia nie zostały gruntownie przemyślane. Że porwał się z motyką na słońce. Że robi z siebie błazna. I że może znów powtórzy ten błąd za rok. A nie powinien, bo szkoda życia na pierdoły. Blue Monday powinien być dniem radości – życie daje nam wtedy znak, że po raz kolejny zupełnie niepotrzebnie się wygłupiamy…

Marcin Jaskulski

Marcin Jaskulski

Warszawiak. Z wykształcenia ekonomista. Autor powieści i poradników, bloger, copywriter.

Strona internetowa
www.contenido.pl

Komentarze