Czymkolwiek...?

Kryzys energetyczny, który wywołała Rosja atakiem na Ukrainę odczuwany jest w całej Europie, w różnym jednak stopniu.

Część państw korzystających z rosyjskiego węgla i w mniejszym stopniu gazu zabezpieczyła swoje rezerwy i chociaż ceny wzrosły wszędzie, to jednak są kraje, takie jak Polska, w których wysoka cena może nie być największym problemem.

Węglem?

Polska w dalszym ciągu uzależniona jest od węgla, a tego surowca brakuje najbardziej. Problemem u nas jest więc nie tylko cena, ale też to, że węgla może po prostu zabraknąć. Polska importuje węgiel głównie z Australii i Kolumbii, ale jest to węgiel bardzo niskiej jakości, mimo swojej wysokiej ceny. Jego konsystencja i skład sprawiają, że temperatura spalania jest dużo wyższa niż węgla polskiego czy rosyjskiego, a emitowane do atmosfery zanieczyszczenia większe niż normalnie. Niektórzy nabywcy mówią wręcz, że ten węgiel po prostu się nie pali. Czymś jednak trzeba się ogrzać.

Drewnem?

Na początku kryzysu opałowego niepokój wywołał większy popyt na drewno. Nie jest to tak dobry surowiec grzewczy, jak węgiel kamienny, ale też jest przecież powszechnie stosowany i bezpieczny. Nie można tu jednak pominąć dwóch rzeczy. Po pierwsze, żeby uzyskać z drewna tyle ciepła, ile uzyskujemy z tony węgla, trzeba go spalić aż 3,5 tony, a już przed kryzysem w Polsce stosowano wycinkę na potęgę. Po drugie takie porównanie uzyskujemy przy suchym drewnie. Mokre emituje do atmosfery więcej szkodliwych substancji i trzeba go spalić jeszcze więcej. Według specjalistów drewno po pozyskaniu powinno czekać dwa lata, zanim użyje się go do ogrzewania. Ci którzy teraz wykupują węgiel nie mają nim jednak zamiaru palić dwa lata po pozyskaniu, ale kilka dni, tygodni, w najlepszym razie miesięcy.

fot. Vladyslav Cherkasenko, CC0

fot. Vladyslav Cherkasenko, CC0

Czymkolwiek?

Drewno, nawet to mokre, wydaje się jednak najmniejszym problemem. Jarosław Kaczyński zachęca, by w tej chwili palić wszystkim, poza oponami czy podobnymi szkodliwymi rzeczami, bo Polska musi być ogrzana. Mamy w tej wypowiedzi kilka bardzo ciekawych aspektów, niestety wszystki są negatywne. Po pierwsze, jak przekonał się niedawno jeden z Polaków – słowa Kaczyńskiego nie stają się prawem przez samo ich wypowiedzenie, więc po wizycie straży miejskiej i nieprzyjęciu mandatu będzie miał sprawę w sądzie. Po drugie, czy obywatel, który posłucha prezesa ma sam decydować, co jest podobnie szkodliwe, jak opony? Wiele osób tak zrobi. W każdym społeczeństwie znajdzie się ktoś, kto będzie palił śmieciami czy innymi rzeczami, którymi palić po prostu nie można. Jak ma zareagować społeczeństwo, który słyszy, że ma to robić, od polityka, który de facto tym społeczeństwem zarządza? Te słowa nie stały się prawem i miejmy nadzieję, że się nim nie staną, ale takie przyzwolenie sprawi, że po prostu więcej osób będzie paliło tym, co w następstwie zatruje okolicę.

Przyszłość?

Skutki ogrzewania słabej jakości węglem oraz dopuszczonym ponownie do ogrzewania węglem brunatnym, w większym stopniu drewnem, w tym nieprzygotowanym do spalania i przede wszystkim czym popadnie, będą fatalne zarówno w krótkiej, jak i w długiej perspektywie. W krótkiej perspektywie będzie to smród i smog, którego nie można lekceważyć, zwłaszcza jeśli przypomnimy sobie Wielki smog londyński, który w ciągu 5 dni spowodował śmierć 12 tys. osób. W dłuższej perspektywie będą to: dalsza wycinka lasów i toksyczne powietrze, które zwiększy liczbę osób z chorobami płuc i przyczyni się do śmierci wielu z tych osób. Nie ma przyzwolenia na jazdę po alkoholu, ponieważ skutki takiego działania widoczne są bardzo bezpośrednio. Tam, gdzie ta bezpośredniość istnieje, ale nie jest aż tak widoczna, lekceważymy ją, a niestety KAŻDY sąsiad, który choćby sporadycznie pali w piecu toksycznymi rzeczami może zabić nas lub nasze dziecko.

Karol Graczyk

Karol Graczyk

Autor kilku książek, licznych recenzji, wywiadów, redaktor i korektor.
Obserwator nieustannie zachodzących przemian społecznych, gospodarczych i politycznych.

Komentarze