Chciałabym mieć wszystko
Te przymknięte na chwilę oczy zachęcają do kontaktu, dziewczyna nie odwraca wzroku. Przydałaby się w moim domu jakaś flirciara.
- 10.10.2018
- Style
- Na ścianie
Pierwsze, co przychodzi mi do głowy, to jakiś znany obraz. Mógłby to być Ogród rozkoszy ziemskich Hieronima Boscha. Na pewno mogłabym się w niego wpatrywać godzinami. Odkrywać nowe znaczenia, szukać postaci i stworzeń, które najpierw są niezauważone, potem coraz bardziej przyciągają wzrok. Zastanawiać się, dlaczego coś ktoś komuś robi na tym obrazie i czy to ma jakieś znaczenie, czy też nie. To na pewno byłoby ciekawe móc obcować z takim dziełem na co dzień, sprawdzać, jak szybko się przyzwyczajamy.
Z drugiej strony to nie jedyny obraz, który zrobił na mnie wrażenie. Równie dobrze mógłby to być Portret Papieża Innocentego X Francisa Bacona. Te zamarłe w krzyku usta, brutalne pociągnięcia pędzlem, bardzo niepokojąca sztuka. Zawsze mnie porusza nawiązanie do hiszpańskiego mistrza Velázqueza, tego artysty na usługach dworu, ale z pewnym ironicznym wejrzeniem, zapełniającego dwór nie tylko szlachtą, ale i błaznami. Artysty lustrzanego, który sam odbija się w swoich obrazach, unieśmiertelnia się. Bacon oddaje mu hołd, ale i przekształca rzeczywistość, dodaje jej mroku. To bardzo smutny obraz.
To może coś Francesco Goi? Ale nie z tego okresu, gdy jego płótna zapełniały mroczne byki na usługach diabła, tylko portret jakiejś chulo – dziewczyny z Madrytu, która uśmiecha się tajemniczo, ale jest bardzo pewna siebie. Te przymknięte na chwilę oczy zachęcają do kontaktu, dziewczyna nie odwraca wzroku. Przydałaby się w moim domu jakaś flirciara.
Skoro przy kobietach jesteśmy, to może na ścianach w domu feministki powinna zagościć jakaś artystka? Może Yayoi Kusama z jej obsesją na punkcie dyni i kropek. Ja bardzo lubię kropki, więc niech będzie. Dużo kropek, nieregularnych, wypracowanych pędzlem przez długie godziny. Pamiętam, że na jej wystawie w Tokio każdy zwiedzający dostawał kropki do ręki, by potem nakleić je w pokoju przygotowanym na ekspozycję. To byłby ciekawy pomysł: wygospodarować jedną ścianę dla gości, aby zostawili po sobie swoje kropki. Stworzyć sobie samemu dzieło Kusamy w zupełnie innym miejscu na świecie.
Nie mogę się zdecydować, tak że pora to olać. Wybieram któreś z płócien Agaty Bogackiej, królowej komentarza w postaci oddawania moczu. Uwielbiam ten rzadko występujący w przestrzeni miejskiej lub leśnej obraz kobiety z opuszczonymi majtkami, która olewa system. To także mogłabym sobie wyobrazić na mojej ścianie bez większego problemu.
Podsumowując – nie mogę się zdecydować. Chyba chciałabym mieć wszystko, w każdym pokoju włącznie z łazienką inne płótno. Mogą być reprodukcje, nie będzie to dla mnie cios. Byleby były różnorodne, dziwne, trochę inne – i wtedy możemy rozmawiać. Architekt wnętrz doznałby zawału, widząc tę kolekcję. Jak dobrze, że nigdy nie wpuszczam ich do domu!
Katarzyna Barczyk
Przedsiębiorczyni oraz blogerka. Prowadzi rodzinny biznes, który skupia się na produkcji ekologicznych przekąsek oraz dodatków do żywności. Po pracy autorka najlepszego bloga o feminizmie w Polsce. Laureatka wyróżnienia na opowiadanie #MójCzarnyProtest organizowanego przez Wielką Koalicję za Równością i Wyborem. Jedna z bohaterek akcji #CiałoPozytywne, która znalazła się na okładce Wysokich Obcasów. Członkini Stowarzyszenia Kongres Kobiet i Dolnośląski Kongres Kobiet. W czasie wolnym ogląda seriale, czyta skandynawskie kryminały, chodzi na siłownię.
Strona internetowa: www.ladypasztet.com.
Na ścianie
A Ty co powiesisz na ścianie gabinetu, salonu czy sypialni?