Artyzm w wykonaniu

41 nominacji, 28 nagród, w tym 4 Oscary. Po raz kolejny w produkcji reżysera pojawiają się tacy aktorzy jak Edward Norton, Owen Wilson czy Bill Murray. A skąd takie uznanie dla filmu? Pomijając znakomitą obsadę, zapewne ze względu na geniusz Andersona. W jaki sposób przejawia się on w produkcji Grand Budapest Hotel?

Nie od dziś wiadomo, że amerykański reżyser słynie z niekonwencjonalnych rozwiązań, które mogłyby wydawać się nieatrakcyjne ze względu na prostotę. Cóż bowiem nowatorskiego w zachowaniu symetrii ujęć. Tego rodzaju kompozycje w pewnym momencie mogą jedynie męczyć oko nawet najbardziej wytrawnego widza. Nie jest to jednak wada dla wielbiciela sztuki Andersona.

The Grand Budapest Hotel, Edward Norton jako Henckels

Edward Norton jako Henckels, fot. materiały prasowe Fox Searchlight

Cóż jeszcze wyróżnia Grand Budapest Hotel? Wyraziste i dobrane odpowiednio do sytuacji głęboko ciepłe lub subtelnie zimne kolory. Warto zwrócić uwagę, że kolorystyka zależy również od typu bohaterów. Antagonistów, tzw. czarne charaktery wyróżniają ubrania w kolorze czarnym. Nie można przy tym zapominać, że jednego z nich gra słynny z odtwarzania negatywnych postaci – Willem Dafoe.

Niemal niepowtarzalne, gdyż niewielu twórców i aktorów godzi się na to, są ujęcia en face, czyli ukazujące postać frontalnie. Jest to kolejna cecha charakterystyczna Andersona. Takie zagrania kamerą można zaobserwować nie tylko w jego filmach aktorskich, lecz także w pełnometrażowych animacjach, jak choćby Wyspa psów czy Fantastyczny Pan Lis.

The Grand Budapest Hotel, Tilda Swinton jako Madame D.

Tilda Swinton jako Madame D., fot. materiały prasowe Fox Searchlight

Należy też pamiętać o doskonałym połączeniu narracji filmowej z literacką. Zdaje się, że w omawianej produkcji jest ona najbardziej dopracowana i najlepiej widoczna. W scenach hotelowych nie brak głosu z zewnątrz. Można by go nazwać lektorem, jednak jego wypowiedzi i niezwykle ożywiony sposób opowiadania, co zresztą wynika z koncepcji, przywodzą na myśl charakterystycznego dla literatury narratora pierwszoosobowego, który komentuje ruchy postaci, ich spojrzenia, odpowiedzi, gesty, zachowania, mimikę. Już wcześniej pojawiały się rozdziały czy narracja literacka, jednak wydaje się, że to właśnie w filmie z 2014 roku reżyser osiągnął absolutne mistrzostwo w zakresie nowoczesnego rodzaju współpracy literatury i filmu.

Gdzie kończy się nowatorstwo?

Fabuła – ta nie wydaje się wyjątkowo oryginalna. Miłość, śmierć, kradzież obrazu, dochodzenie – to wszystko już było i to w znacznie bardziej rozwiniętych formach. Wystarczy przypomnieć sobie Portret Doriana Graya czy nawet grę Layers of fear, aby przekonać się, jak twórczy może być motyw obrazu, miłości itp. wydarzeń. Liczne pościgi same w sobie też nie robią wrażenia. Wobec tego prawdopodobnie nie można mówić o oryginalności ogólnego zarysu fabuły. Jednak – mimo wszystko – kto docenia artyzm Andersona, który często tkwi w wykonaniu, nie zaś w samej esencji, ten z pewnością nie zawiedzie się Grand Budapest Hotelem, gdyż powinien być przyzwyczajony do czerpania radości z takich elementów jak wszechobecny komizm, dbałość o szczegóły, niebanalna forma, wyjątkowe ujęcia czy współpraca filmu z literaturą.

The Grand Budapest Hotel, Adrien Brody jako Dmitri

Adrien Brody jako Dmitri, fot. materiały prasowe Fox Searchlight

Mówiąc o jednym filmie Andersona, nie sposób nie wspomnieć od razu o pozostałych jego produkcjach. Reżysera cechuje bowiem wysublimowany sposób tworzenia, który jednych może zrażać, innych z kolei – przyciągać. Grand Budapest Hotel jako jedna z najbardziej mistrzowskich produkcji prezentujących fenomen Andersona w całej okazałości, z pewnością to udowadnia i daje widzowi możliwość odniesienia się do jego sztuki.

Agata Ciompała

Agata Ciompała

Studentka polonistyki na UW. Interesuje się literaturą dziecięcą, filmem oraz podróżami.

Komentarze