Aby przypodobać się mężowi

Panie, nawet jak nie chcą, to podświadomie szukają tatusia dla potomstwa, a panowie westalki domowego ogniska z krągłymi biodrami.

Fronda napisała, Wysokie Obcasy napisały, wszyscy już napisali. W razie, gdyby jeszcze ktoś, coś nie wiedział, nie słyszał, nie czytał, to podaję namiary na źródło oryginalne. I nie, nie jest to słynna Fronda. Proszę bardzo – Tylko dla kobiet. Jak przypodobać się mężowi.
Teraz będzie z zaskoczenia, bo jest również wersja dla mężczyzn pt. „Jak przypodobać się żonie”, do poczytania tutaj – Tylko dla mężczyzn. Jak przypodobać się żonie.

Trochę śmiesznie wypadło, bo z wszelakich relacji wynikało, że ogłupiała Fronda instruuje, przepraszam, śmie instruować kobiety, co też mają robić, aby dogodzić swojemu facetowi. Przecież to niedopuszczalne. Patriarchat won! Zatrzęsły się w posadach redakcje, z nerwów mało biusty ze staników niektórym Paniom nie wypadły, o zdartych gardłach nie wspomnę. Zaczęłam podejrzewać, że niektóre nawet palić z tego stresu zaczęły. I co? I gdyby Panie dziennikarki trochę dokładniej na tę Frondę zajrzały (wiem, wiem, to wszystko ze strachu), to zobaczyłyby źródło tego całego zamieszania, czyli (brrrr) niejaką Opokę, portal prawy do szpiku kości. I gdyby kliknęły dwa klawisze dalej, to doszłyby do litanii, co to ma uczynić mąż, aby żona była happy. Mnie się zachciało i właśnie sobie haczykami zaznaczam, które punkty mój Pan Mąż realizuje. Na plusie jest na razie. Muszę dodać sprawiedliwie, że ta lista jest dłuższa. To znaczy dłuższa od tej dla żon.
To dobrze. Jakoś wyrosłam w przekonaniu, że mężczyzna chodzi po tym padole tylko po to, by mnie uszczęśliwiać. Może głupia jestem, ale nikt mnie z błędu nie wyprowadził, więc się dziwię, że wkoło tylko nieszczęście i zgrzytanie zębów. Tak na marginesie, nie podejrzewałam ani Frondy, ani Opoki tym bardziej, o tak spore zacięcie komediowe. Do sedna, ale będzie dłużej niż zazwyczaj, bo temat jest ważki.

Jest taka dość głośna książka Davida Bussa „Ewolucja pożądania. Jak ludzie dobierają się w pary”. Nie jest filozoficznie zanadto, nie ma ochów i achów, ani innych nastrojowych fiku miku, mamy za to dosyć atawistyczne konkrety. Panie, nawet jak nie chcą, to podświadomie szukają tatusia dla potomstwa, a panowie westalki domowego ogniska z krągłymi biodrami. Tak, wiem, literatura sobie, życie sobie, ale coś jest na rzeczy. Tak, na chłopski rozum, lepiej jest się oprzeć na jakimś porządnym ramieniu, niż glebę zaliczyć. A i do lasu można iść i wilk niestraszny. Druga strona też tak jakoś trzepot rzęs lubi, nawet jak się zarzeka, że tylko mózg ich podnieca. Tak, ale lepiej w niego zajrzeć przez te oczęta. I wszystkie naukowe wywody szlag trafia. Polecam do czytania, rozwiewa wątpliwości tym, którzy się jeszcze w pary nie dobrali, albo nie daj Boże nie bardzo im dobór wyszedł. Tusz do rzęs też dobry kupcie, a panowie bierzcie się do życia, niekoniecznie garnków.

Aby przypodobać się mężowi, fot. CC0 1.0
fot. CC0 1.0

Wracając do nieszczęsnej Frondy, co to radzi kupić wątróbkę nie tylko dla pieska. Oczywiście, że wątróbkę kupuję nie dla pieska. Jeszcze na głowę nie upadłam i bardziej mnie ciągnie do męża, niż do psa. Co do innych punktów, to zależy jak leży. Przyznam, że co poniektóre interpretuję kompletnie na opak. Jak się ma bowiem do wytycznych o niekupowaniu narzędzi, zaopatrywanie domu w piły spalinowe i wiertarko-wkrętarki? Z liczeniem pieniędzy też czasami mi nie wychodzi, to znaczy rachunki mam perfekt policzone, ale na zakupach się kompletnie gubię. Co więcej, nie mam pamięci kiedy co kupiłam, z reguły wychodzi na to, że strasznie dawno temu i nie mogę w tym już chodzić, bo takie stare, że nie wypada. No i na bóstwo robię się dla siebie, a nawet jak dla męża, to i tak się nie przyznam. Reszta w zasadzie się zgadza. Z Frondą się zgadza (sic !). Wyjdę na koniunkturalistkę, ale też się opłaca. Aha, i nie mam kota, a Pan Mąż nie gubi drogi, bo zazwyczaj to ja siedzę z mapą i nie mogę go obwiniać, kiedy wjedziemy na przykład na taki poligon, zakupów też nie zapomina, a trzy razy do sklepu to ja chodzę bo lubię. I wszystko się zgadza.

Teraz będzie ciekawiej, bo przechodzimy do drugiej listy czyli nie pytaj co ty możesz zrobić dla męża, zapytaj co mąż może zrobić dla ciebie. I tutaj jest duże pole do popisu dla panów. Tak telegraficznym skrótem clue programu. Dzwońcie do nas. Z pracy, drogi, delegacji, łazienki. Piszcie, myślcie, kochajcie, całujcie, przytulajcie. Dużo razy, dużo. Mówcie do nas. Nic tak nie kręci jak dobry tekst. Na tym możecie daleko zajechać. Aha, ostentacyjnie ma być. Jak całowanie, to na ulicy (to już ja dodałam, a co – jak rozmach, to rozmach). Niech wszyscy widzą, jak tracicie dla nas głowę. Prezenty! Bez ograniczeń. Najlepiej złoto, diamenty, szmaragdy. Tak, na wszelki wypadek, gdyby ciężkie czasy nadeszły. Yes! Yes! Yes! Naprawdę potrzebujemy więcej ubrań niż wy. Zwłaszcza butów. Ogólnie reszta jest jak z 9 i pół tygodnia czyli przemieszczamy się od stołu do sypialni i na odwrót. Macie nam pomagać, zachwycać się, chwalić, rozpieszczać, karmić, nosić na rękach, wracać do domu, kochać bezgranicznie. Buty pastować! Bosze! Co wyście baby chciały od tej Frondy! Wy to idźcie drukować, w wielu egzemplarzach, to jest lista waszych marzeń, waszych niespełnionych oczekiwań, waszych nadziei. Do powielania, do czytania. Jak nie potraficie wyartykułować facetom czego od nich chcecie, to będzie nie do pary i wrócicie do czytania Davida Bussa. A tego nie chcemy! Mężczyźni są prosto skonstruowani, ale nie aż tak prosto, na litość Boską!

I tak na zakończenie – co robię aby przypodobać się mężowi? Oczywiście, wychodzę z całkiem słusznego założenia, że każda minuta jego żywota spędzona w moim towarzystwie czyni jego życie lepszym, o czym mu na każdym kroku przypominam. Najlepiej to przypominanie wychodzi w wysokich szpilkach. I tak ogólnie, nie muszę już nic robić, ale schabowego umiem usmażyć. Korona mi z głowy nie spadnie, bo królowa jest tylko jedna. I czasami, czasami tylko udaję, że czegoś nie umiem, pomimo, że mam to przemyślane po tysiąckroć. A że się ma to aktorstwo we krwi, to i brawa są zasłużone. Kurtyna.

Cammelie

Cammelie

Pisze, bo lubi. Kiedy nie pisze, znaczy, że nie.

Prowadzi autorskiego bloga www.cammelie.com.

Komentarze