Wyrównać rachunki z przeszłością

W kółko wałkujemy prawdopodobne scenariusze, przywołujemy przykre sceny z naszym udziałem, a nasz umysł z bezwzględną szybkością wyciąga z nich to, co szczególnie przykre i kompromitujące.

Za oknami wstaje przyjemny dzień, a przed Wami perspektywa beztroskiej soboty/niedzieli. Przeciągacie się, sięgacie po książkę, by nadrobić czytelnicze zaległości i nagle… Waszą głowę atakuje igiełka bólu – oto daje o sobie znać wspomnienie, które sprawia, że wszystkiego się Wam odechciewa. Mieliście tak kiedyś? Ja wielokrotnie.

Jedną z kilku niezaprzeczalnych prawd jest to, że błądziliśmy, błądzimy i błądzić będziemy. Mimo rozwoju technologii, nie uzyskaliśmy jeszcze dostępu do wszechwiedzy i nasze życie pozostaje opowieścią o wzlotach, upadkach, błędnych decyzjach oraz o skręcaniu w ślepe uliczki.

Przyznajcie szczerze, ile razy nawiedzały Was myśli: Gdybym wybrał tamtą pracę, wszystko potoczyłoby się inaczej, powinienem związać się z XYZ. Czekałby mnie z nią lepszy los, dlaczego nie zaufałem intuicji? Wyszedłbym na tym korzystniej. Każdego od czasu do czasu zalewają podobne refleksje. Problem pojawia się, gdy zaczynamy w nich tonąć albo stajemy się ich więźniami. W kółko wałkujemy wtedy prawdopodobne scenariusze, przywołujemy przykre sceny z naszym udziałem, a nasz umysł z bezwzględną szybkością wyciąga z nich to, co szczególnie przykre i kompromitujące.

fot. Smart, CC0

fot. Smart, CC0

Im więcej uwagi poświęcamy na rozpamiętywanie przeszłości, tym dobitniej uświadamiamy sobie, jacy jesteśmy beznadziejni. W efekcie, tak przyzwyczajamy się do autodestrukcji, że tracimy szansę na zmianę oraz utwierdzamy się w przekonaniu, że naszym przeznaczeniem jest porażka. I rzeczywiście, okazje omijają nas szerokim łukiem, przyjaciele się oddalają, wyniki spadają na łeb na szyję – wszystko zgodnie z zasadą samospełniającej się przepowiedni.

Pozwólcie, że zadam Wam pytanie: skąd gwarancja, że krok, który tak idealizujecie faktycznie byłby tym właściwym? Może, jeżeli poszlibyście drogą, uznawaną obecnie przez Was za Jedyną Właściwą, spotkałoby Was coś złego? A co, jeśli brakowało Wam dzisiejszej dojrzałości i dopiero teraz nadeszła chwila, by powrócić do nieco przykurzonych marzeń? Nic się nie dzieje bez przyczyny. Z biegiem lat zauważamy związki przyczynowo – skutkowe, których kiedyś nie byliśmy w stanie dostrzec i to, co wydawało nam się niepowiązane, niespodziewanie układa się w całość pozwalającą na wysnucie trafnych wniosków.

Zagrzebanie się w nostalgicznym grajdołku sprawia, że opuszcza nas radość, kreatywność i nadzieja. Wstępujemy na ścieżkę szarej, mentalnej wegetacji, z widmem czyhającej na jej końcu depresji.

Metoda na rozprawienie się z przeszłością polega na próbie zrozumienia, że każda sytuacja czegoś nas uczy i zbliża do poznania samych siebie, własnych charakterów oraz motywacji. Nie zgodzę się, że to co było a nie jest nie pisze się w rejestr – pisze się w rejestr doświadczenia, z którego warto czerpać dla uniknięcia podobnych potknięć w przyszłości.

Przeszłość może przysłużyć się temu, co nadejdzie – trzeba tylko umiejętnie z niej korzystać.

Marta Wiktoria Kaszubowska

Marta Wiktoria Kaszubowska

Doktor filozofii, autorka dwóch powieści beletrystycznych - Zapach tytoniu i Brakujące ogniwo, kulturoznawca.

Strona internetowa:
linkedin.com/marta-wiktoria-kaszubowska

Komentarze