Wolne słowa, wolne myśli

Widząc wszędzie maseczki czuję się, jak w zrealizowanym śnie o końcu świata. Chodzi o samą formę, estetykę, samą sytuację, w której się znaleźliśmy.

Początek studiów filozoficznych był dla mnie czasem wielkich eksperymentów z umysłem, wyrażaniem i w ogóle byciem jako takim. Upodobałam sobie nawet pewien strój: bordowa chusta, którą zakładałam niczym kaptur na głowę. Pasowała do sukienki czy płaszcza, ale potem przerzuciłam się na kapelusz wędrowniczy. Do dziś lubię jednak chustki, apaszki i szaliczki z naturalnych materiałów, którymi mogę omotać sobie głowę, kiedy wieje, albo za bardzo pali słońce. A teraz mam jeszcze nowe zastosowanie: zasłonić sobie usta. Nos. Głowę. Można się poczuć jak kowboj, prawda? Jak pirat! Mam apaszkę, którą mogę wykorzystać na trzy sposoby: szalik, opaska do włosów, maska na twarz. Cudownie prawda?

Piszę to oczywiście z przekąsem, bo prawda jest taka, że widząc wszędzie maseczki czuję się, jak w zrealizowanym śnie o końcu świata. Chodzi o samą formę, estetykę, samą sytuację, w której się znaleźliśmy. Nie podważam ich używania, zaczęłam się zasłaniać na samym początku, bo jak wspomniałam mam dużo chustek w domu i lubię je nosić, a szczególnie wtedy, gdy jestem jedną z nielicznych… Ale… teraz alarmuję: nie trać czujności! Widząc maseczkę, zakładając chustkę, pamiętaj, że to efekt wielu działań, do których sama się ludzkość niejako doprowadziła. To nie jest etap końcowy czegoś tam, to nie jest ostateczna forma ochrony. Wizualnie masz zatkane usta i nos. Ale przecież nie od dziś istnieją miejsca w mieście, w których bez zasłonięcia twarzy nie przejdziesz, bo pył i kurz sypie się spod kół, jak na budowie!

fot. Finan Akbar, CC0

fot. Finan Akbar, CC0

Nie traćmy więc czujności. Ale cóż to znaczy? To znaczy być może to, żeby zakrywając twarz nie zakryć swojej zdolności do wyrażania, ekspresji, mówienia i bycia widocznym. Żeby zakrywając usta pamiętać o tym, że nasze słowa i kreatywność są tak naprawdę wolne, a oczami możemy widzieć więcej, niż to, co pokazują w wiadomościach. Zakrywając nos pamiętać o tym, że właśnie kwitną kwiaty i zasługujemy na to, żeby czuć ich piękny zapach. Pamiętać o możliwości uśmiechu do drugiej osoby. I piszę to jako osoba, dla której codziennością poniekąd jest swoista twórcza izolacja (pisanie to… pisanie). Dlatego przymus dodatkowego odgrodzenia się od świata sprawia, że cała drętwieję. Ale wewnątrz, gdzieś w gardle, gdzieś na końcu języka… krzyczę o tym, co mam ochotę powiedzieć, bo przecież jak nie teraz, to kiedy? Jak nie tu, to gdzie?

Zakładając maseczkę, spójrz sobie w oczy i bądź odważny, bądź odważna w ekspresji siebie do świata. Czy warto przyzwyczajać się do komfortu odgrodzenia? Ludzkość zwolniła, na chwilę, ale gdy znowu ruszy (a już powoli, po omacku rusza) będziesz mieć głębię świadomości swojego twórczego potencjału, prawdy wyszlifowanej niczym diament.

Martyna Borowska

Martyna Borowska

Pasjonatka pisarstwa, filozofii wschodniej, hermetyzmu i mentalnej transgresji.

Otwiera słowem drzwi percepcji na alslowia.pl.

Komentarze