W słodkiej krainie dzieciństwa...

Uwielbiam robić porządki w rzeczach, do których od lat nikt nie zaglądał i o których właściwie już zapomniano. Strychy, stare szafy i pudła, wypełnione rzeczami, które dawno nie są potrzebne, ale jakoś nie zostały do tej pory wyrzucone...

Jest coś magicznego w tym szperaniu, odnajdywaniu zapomnianych skarbów, wspomnieniach, które one budzą. Wspomnieniach beztroskich czasów, kiedy przepełniała nas prosta radość życia. Czasów dzieciństwa.

Przez ostatnich kilka lat mamy do czynienia z dość silnym powrotem lat 90. – moda, muzyka, kolejne części lub remastery oglądanych wtedy filmów i seriali… W mediach społecznościowych trwa istny festiwal memów, zdjęć i historii, wszystkie opatrzone hasłem Kiedyś to było!. Dorastające w tamtych czasach pokolenie wspomina słodką i beztroską krainę dzieciństwa, przypominając sobie nawzajem zabawy, gadżety i programy telewizyjne. Urodziłam się w połowie lat 90., więc nie pamiętam do końca tamtej dekady; wtedy moda nie zmieniała się jednak tak szybko i wiele z tych wspomnień jest także moimi wspomnieniami. Ostatnio miałam okazję ponownie się w nich zanurzyć i poczuć te słodko-gorzkie emocje, które towarzyszą powrotom do krainy dzieciństwa.

fot. Vanessa Bucceri, CC0

fot. Vanessa Bucceri, CC0

Konieczność zamknięcia w domu skłoniła moją mamę do porządków na strychu w domu dziadków, gdzie mieszkałam przez kilka pierwszych lat swojego życia. Z entuzjazmem przeglądałam pudła pełne zabawek, gier i puzzli. Bez reszty zatopiłam się w starych czasopismach, zeszytach, laurkach i rysunkach jeszcze z przedszkola. Czułam, że to wszystko jest w jakiś sposób częścią mnie, mojej historii, nawet, jeżeli wielu z tych rzeczy nie pamiętam. Niekiedy jakiś odnaleziony przedmiot budził wspomnienia, tak jak gadający pluszowy Furby, prawdziwy przebój tamtych lat, który, jak się okazało, pomimo spędzonych na strychu lat dalej działa i może być towarzyszem kolejnych dzieci w rodzinie… Całe zestawy różnego asortymentu klocków, z których powstawały wspaniałe budowle… I ta radość z całego worka maskotek, w których rozpoznałam bohaterów ulubionych bajek… Pierwsze, niewprawne artystyczne próby, teraz tak rozczulająco żałosne, a niegdyś obdarzane przez dorosłych przesadnie entuzjastyczną pochwałą… Książki do nauki literek i cyferek, z czasów, kiedy jeszcze nam się chciało chcieć…

Co takiego niezwykłego jest w tej magicznej krainie dzieciństwa, że ciągle nas do siebie przyciąga i nie chce tak do końca puścić? Czy naprawdę tamto życie było tak radosne i beztroskie, jak teraz nam się wydaje? Na pewno wtedy nie do końca tak uważaliśmy. Była przecież szkoła, jakieś obowiązki, kłótnie z rodzeństwem…Myślę, że mieliśmy jednak poczucie, że to jest to. Że mimo wszystko jest dobrze. Że po prostu jesteśmy w tym momencie w życiu i nie musimy myśleć o przeszłości ani przyszłości. Jasne, trochę chcieliśmy być dorośli, ale też wiedzieliśmy, że teraz jest fajnie.

I już się stało, dorośliśmy, i często brakuje nam tego poczucia. Pewnie dlatego niektórzy dorośli nie dojrzewają tak naprawdę nigdy, za wszelką cenę chcąc pozostać w krainie, w której było im tak dobrze i bezpiecznie…

 

Kamila Półtorak
Absolwentka filologii polskiej, ciągle poszukująca sensu w życiu. Zafascynowana ludźmi, kulturą i wszystkim, co dzieje się wokół.

Myśli są Ruude

Myśli są Ruude

Jeśli Ty też uważasz, że potrafisz, że powinnaś lub powinieneś, wreszcie - jeśli chcesz, to miejsce jest otwarte na Twoje myśli…

Poniżej jest bezpośrednia linia. Do mnie. Wtedy też, będzie tutaj trochę Ciebie. Ciebie w oderwaniu od Ciebie.

mysli.sa@ruude.net

Komentarze