Umarłabym bez kalendarza

Ze swoim kalendarzem nie rozstaję się prawie nigdy. Stałam się typem człowieka, dla którego niezapisane nie istnieje.

Są chwile, w których uświadamiam sobie, jakimi genialnymi wynalazkami są zwykłe przedmioty, z których codziennie korzystamy. Ilekroć wyciągam swój terminarz, żeby coś zanotować czy sprawdzić swoje zobowiązania na najbliższy dzień, powinnam czuć wdzięczność wobec wynalazcy kalendarza. Nie poradziłabym sobie bez niego.

Jesteśmy tacy zabiegani. Na głowie mamy sto spraw i nie wiemy od czego zacząć. A prowadzenie kalendarza naprawdę ułatwia zorganizowanie sobie życia. Ja ze swoim kalendarzem nie rozstaję się prawie nigdy. Stałam się typem człowieka, dla którego niezapisane nie istnieje. Już od wczesnej jesieni odwiedzam księgarnie w poszukiwaniu Tego Idealnego terminarza na najbliższy rok.

Umarłabym bez kalendarza, fot. Webvilla, CC0

fot. webvilla, CC0

I tak, wiem, że są programy komputerowe i aplikacje zastępujące kalendarz, ale nie, jednak nie są tym samym, co tradycyjna książeczka do noszenia w torebce. Bo papierowe kalendarze mogą być do tego eleganckie i dobrze zaprojektowane, mogą mieć cytat lub rysunek na każdy dzień, są super gadżetem do oglądania i pokazywania innym, do tego pięknie pachną papierem. Tradycyjnie rozwiązania mogą też okazać się trwalsze, bo taki kalendarz o wiele lepiej znosi upadek z wysokości niż laptop czy telefon.

Mała rzecz, a cieszy. Miło mieć taką rzecz, którą się lubi i z której korzystanie daje radość. Idealnie, kiedy ta rzecz jest jeszcze praktyczna.

Katarzyna Durajska

Katarzyna Durajska

Etnolożka, lokalna aktywista, copywriterka. Wierzy w odwagę, wrażliwość i siostrzeństwo. Kolekcjonuje filiżanki.

Komentarze