Święty na przeszpiegach

Oburzają się na każdy przykład niesubordynacji młodzieży. Nie rozumieją, jak nastolatki mogą nie chcieć się uczyć. Jak mogą nie chcieć pomagać w domu. Jak mogą w ogóle mieć swoje własne zdanie na jakikolwiek temat!

Już od dawna chcę się wypisać z grupy zrzeszającej rodziców nastolatków, jednak dostarcza mi ona tyle tematów do refleksji (i felietonów), że chyba jeszcze trochę wytrzymam.

Zauważyłam, że wśród rodziców nastolatków – naszej, bądź co bądź, przyszłości – można wyróżnić kilka grup, przy których wszelkie subkultury młodzieżowe jawią się jako oaza rozsądku, spokoju i szacunku dla drugiego człowieka.

Pierwsza grupa to szpiedzy. Szperają w telefonach swoich dzieci, bezpardonowo czytają wszelką ich korespondencję i pod płaszczykiem rodzicielskiej troski dzielą się tym (beztrosko) na forum. Nie stronią przy tym od złośliwych, szyderczych komentarzy, gdy znajdą w owej korespondencji coś, co nie mieści się im w głowach.

Święty na przeszpiegach, fot. Couleur, CC0

fot. Couleur, CC0

Druga grupa to wyselekcjonowana kadra po specjalistycznym przeszkoleniu (przez innych członków grupy). Podszywają się pod nastolatki i rejestrują się na grupach dla młodzieży, na których nie brakuje nagich zdjęć czy filmików, wulgaryzmów i – ogólnie rzecz ujmując – przykładów totalnej dengregolady. Po przejrzeniu wpisów na takiej grupie rodzice dzielą się screenami i cytatami. Po co wchodzą na takie grupy? Tylko i wyłącznie po to, by sprawdzić, czy nie udzielają się na nich ich pociechy… choć ochota, z jaką dzielą się swoimi znaleziskami sugeruje coś innego.

A teraz powiem Wam o mojej ulubionej grupie, którą nazwałam roboczo poczetem świętych. Oburzają się na każdy przykład niesubordynacji młodzieży. Nie rozumieją, jak nastolatki mogą nie chcieć się uczyć. Jak mogą nie chcieć pomagać w domu. Jak mogą w ogóle mieć swoje własne zdanie na jakikolwiek temat! Biada naiwnemu grupowiczowi, który opisze tu swój problem. Święci najpierw wskażą mu jego/jej błąd, następnie doradzą, by szczerze porozmawiać, a następnie opiszą swoją sytuację, diametralnie różną, pokazującą, że oni to potrafią, że oni to robią lepiej i w ogóle powinno się z nich brać przykład.

I na koniec jeszcze jedna samozwańcza grupa – diagnostycy. Wystarczy, by zbłąkana, niepomna niczego owieczka oświadczyła, że jej dziecko jest zamknięte, że nie ćwierka z innymi nastolatkami, że spędza dużo czasu samo lub też że ma pewne kłopoty w kontaktach z ludźmi. Diagności tylko na to czekają! Jak z rękawa sypią się terminy. To na pewno zespół Aspergera, autyzm, mutyzm, depresja, fobia – do wyboru. Nie, to nie może być osobnicza cecha.

Lila Górska

Lila Górska

Copywriter z krwi i kości. Polonistka.

Lubi psychologię, zwierzęta i kajakarstwo.
Po nocach, zamiast się wysypiać, czyta książki i ogląda filmy.

Komentarze